W Hiszpanii wszedł w życie królewski dekret ograniczający do minimum dostęp cudzoziemców do taniej opieki lekarskiej. Od tej pory będą oni mogli korzystać bezpłatnie jedynie z pogotowia ratunkowego i pomocy przy porodzie.
Nowe prawo dotyczy osób nieposiadających formalnego zezwolenia na stały pobyt w Hiszpanii. Ma przynieść oszczędności (ok. 1,9 miliarda euro) i pomóc w zmniejszeniu deficytu budżetowego.
Dekretem nie są objęci ci nielegalni imigranci, którzy nie ukończyli 18. roku życia. Oni będą mogli korzystać z pomocy lekarskiej na tych samych zasadach co ubezpieczeni Hiszpanie - po opłaceniu 40 procent kosztów leków.
Przepis, który w założeniu ma ograniczyć "turystykę medyczną" uprawianą przez wielu obywateli państw Unii Europejskiej, w których świadczenia medyczne są droższe niż w Hiszpanii, wywołał falę ulicznych protestów.
Ich uczestnicy uważają, że dekret godzi przede wszystkim w 150 000 nielegalnych, to jest najuboższych imigrantów zarobkowych z krajów, które nie wchodzą w skład UE. Dlatego wyszli na ulice Madrytu i innych hiszpańskich miast z transparentami wzywającymi do sprzeciwu wobec "ksenofobii" i "apartheidowi w służbie zdrowia".