Niemal niemożliwe będzie w Hiszpanii zdobycie lewego zwolnienia lekarskiego. W resorcie pracy utworzono specjalną komórkę do walki z tym procederem. Inspektorzy będą wyłapywali przypadki "chorych z urojenia".
Hiszpańskie ministerstwo pracy przeanalizowało 250 tys. zwolnień; okazało się, że co drugie było wystawione symulantom. Pretekstami, by starać się o zwolnienie, były najczęściej remonty, wyjazdy czy po prostu odpoczynek w domu.
Inspektorzy zdecydowali się przejrzeć informacje dotyczące chorych, bo zaniepokoiły ich dane statystyczne. Tylko w zeszłym roku liczba osób nieprzychodzących do pracy zwiększyła się o jedną trzecią. Co piąta z nich informowała o swojej chorobie przez telefon, bez przynoszenia zwolnienia. Inne poproszone o stawienie się u lekarza doznawały cudownych uzdrowień.
Teraz ma być trudniej. Za nieprawdziwe zwolnienie karani będą zarówno lekarz, jak i pracownik. Na razie nie ustalono wysokości grzywny.
W zeszłym roku takie "chorobowe" kosztowało hiszpański Skarb Państwa ponad 5 mld euro.