120 eurodeputowanych chce doprowadzić do uchwalenia zakazu wydobycia gazu łupkowego w Unii Europejskiej. Jej członkowie - zieloni, komuniści i część socjalistów – złożyli poprawkę do środowiskowego raportu eurodeputowanego Bogusława Sonika, który ma być głosowany w środę.
Sonik nie lekceważy inicjatywy przeciwników wydobycia gazu z łupków. W rozmowie z Katarzyną Szymańską-Borginon ocenił, że liczba 120 posłów jest "pokaźna". Dodał jednak, że z jego obliczeń wynika, iż za moratorium będzie głosować najwyżej około 150 europosłów.
Sonik przyznał, że debata w europarlamencie w sprawie gazu łupkowego była bardzo burzliwa. To tak jak się pilotuje statek w czasie sztormu. Najważniejsze, żeby dobić do portu - powiedział obrazowo. Podkreślił, że dążąc do celu w takich trudnych warunkach i pod ogromną presją, trochę się traci. W komisji ds. środowiska PE przeważają posłowie, którzy są przeciwnikami gazu z łupków, dlatego trzeba było przystać na pewne kompromisy.
Z rozmów naszej korespondentki z eurodeputowanymi wynika jednak, że całkowity zakaz wydobycia gazu w Unii raczej nie przejdzie.To jest propozycja ekstremalna, skazana na porażkę od samego początku - uważa europoseł Konrad Szymański. Prawdopodobne jest jednak to, że poparcie zyskają inne zapisy, które oznaczają również zakaz wydobycia, ale bardziej ukryty.
W raporcie Sonika proponuje się zakaz wydobywania gazu z łupków na terenach, gdzie chroniona jest woda pitna oraz w miejscach wydobycia węgla. To zapis bardzo zły dla Polski, bo można go rozszerzać. Jest także propozycja zaostrzenia przepisów w czterech zasadniczych unijnych aktach prawnych dotyczących ochrony środowiska. To też nie zadziała na korzyść Polski i może wręcz doprowadzić do tego, że wydobycie gazu z łupków przestanie być opłacalne.