"Nasze projekcje wskazują, że nie będziemy mieli recesji, że możemy mieć jakieś wahnięcie w jednym kwartale, ale recesji u nas nie będzie" - powiedział podczas konferencji prasowej prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński. "Spodziewamy się, że na koniec roku inflacja będzie jednocyfrowa" - zaznaczył.

REKLAMA

Prezes Narodowego Banku Polskiego podkreślił, że "w Polsce odczujemy to hamowanie gospodarki bardzo mocno, zarówno w postaci spowalniającego się wzrostu gospodarczego jak i obniżającej się presji inflacji".

Przyznał jednocześnie, że dążąc do obniżenia inflacji, stopniowego, kontrolowanego, cywilizowanego, jednocześnie obniża się tempo życia gospodarczego; gospodarka się oziębia.

"Inflacja - miła informacja dla Polaków"

Glapiński zwrócił uwagę, że rynek spodziewał się inflacji w grudniu ub.r. na poziomie 17,4 proc., a inflacja niespodziewanie wyniosła w 16,6 proc., co - jego zdaniem - "jest miłą informacją dla wszystkich Polaków".

Spodziewamy się, że w styczniu i w lutym ta inflacja znów wzrośnie, bo są nowe ceny, podatkowe regulacje są zmienione, ale się cieszymy z tego, co jest - stwierdził prezes banku centralnego.

Spodziewamy się, że na koniec roku, co państwo mają w naszej projekcji listopadowej, że inflacja będzie jednocyfrowa. Tam w tej projekcji jest chyba 8 proc. To byłoby wielkim sukcesem, a może będzie mniej niż 8 proc. - ocenił Glapiński.

Dodał, że w marcu będzie nowa projekcja inflacji, odnosząca się do bieżących danych, która "pokaże nam bardziej prawdopodobne przybliżenie".

"Recesji u nas nie będzie"

Nasze projekcje wskazują, że nie będziemy mieli recesji, że możemy mieć jakieś wahnięcie w jednym kwartale, ale że recesji u nas nie będzie - powiedział prezes NBP. Być może wzrost będzie w okolicach zera, ale jednak dodatni. 2 proc. to by było bardzo dobrze - dodał Glapiński. Ocenił, że "będzie to jednak niski poziom". Nie zakładam, żeby był spadek - zaznaczył.

Jak dodał prezes NBP, w takiej sytuacji szacowany na 0,4 proc. dodatni wpływ Krajowego Planu Odbudowy (KPO) na wzrost PKB "bardzo by się przydał".

Glapiński przypomniał szacunki MFW, że w jednej trzeciej gospodarek strefy euro dojdzie do recesji. Jesteśmy uzależnieni od tych krajów, mamy z nimi kooperację i wymianę, ale mamy też własną walutę - stwierdził prezes NBP.

Glapiński o stopach procentowych

Glapiński zauważył jednak, że bardzo ważne jest to, by spowolnienie gospodarcze nie było nadmiernie. Prezes NBP odnosząc się do stóp procentowych podkreślił, że "karygodną nieprawdą" jest to, że RPP zaczęła podwyższać stopy za późno. Wykazała to też misja MFW w Polsce - dodał. Stwierdzono, że było to we właściwym momencie w świetle ówczesnej wiedzy - wskazał.

My doszliśmy do tego pułapu, który uważamy za wskazany (...) Mniej więcej te 6,75 proc. odpowiada według nas adekwatnie na tę sytuację. Uznaliśmy w pewnym momencie, że to jest ta właściwa wielkość, która działa przez wiele kwartałów na gospodarkę - powiedział Glapiński.

Szef NBP przypomniał, ze stopy procentowe działają z opóźnieniem. Nasze podwyżki robione co miesiąc stopniowo, coraz mocniej oddziaływają na gospodarkę w kierunku zacieśnienia, ograniczania popytu - zaznaczył.

Adam Glapiński dodał, że poprzednie podwyżki stóp będą w kolejnych kwartałach nadal oddziaływać w kierunku obniżania się inflacji. Kolejne podwyżki nadal działają, niektóre coraz silniej, te ostatnie. Ważne żeby nie przedobrzyć z tym - dodał.

Natychmiast, kiedy będzie to możliwe, stopy procentowe zostaną obniżone; czy to będzie możliwe w końcu tego roku - zobaczymy, ja taką nadzieję mam, mniejszą niż poprzednio, ale mam - powiedział szef NBP.

Szef NBP powiedział, że stopy procentowe będzie można obniżyć, kiedy Polska będzie trwale w sytuacji, kiedy to zwiększony popyt nie spowoduje wzrostu inflacji. Co to jest obniżenie stóp? To jest jakby dopuszczenie więcej krwi organizmu, więcej pokarmu, gospodarka wchodzi na wyższy bieg, zaczyna pracować, co może oznaczać, jeśli są przepełnione jakieś kanały podaży, że ten popyt uderzy i spowoduje tylko wzrost cen, a nie większą ilość towaru - powiedział Glapiński.

"Nie zamykamy cyklu podwyżek stóp"

Nie zamykamy cały czas, nie kończymy cyklu podwyżek (stóp procentowych - red.). Czekamy na ten styczeń i luty. Jest trudno dokładnie przewidzieć, co się będzie wtedy działo. Czy będzie 20 proc., czy wyższy wzrost cen, czy też będzie znowu bardzo dobra wiadomość - powiedział.

Glapiński ocenił, że czwartkowe dane GUS o poziomie inflacji w grudniu to dobra wiadomość, ponieważ odczyt był niższy niż spodziewali się niemal wszyscy analitycy rynkowi.

Cały czas mam nadzieję, że styczeń i luty nie będzie taki zły, ale jednak wszystko wskazuje na to, że będzie inflacja wyższa. Mam nadzieję, że to nie będzie 20 proc. - stwierdził Glapiński.

"Należy zdecydowanie dążyć do obniżenia inflacji"

Wiemy, że radykalny proces dezinflacji, obniżania inflacji, zmniejszania inflacji, likwidacji inflacji, zbyt radykalny proces dezinflacji, może być bardzo kosztowny gospodarczo i społecznie, tak jak to było na początku lat dziewięćdziesiątych - powiedział szef NBP.

Wyjaśnił, że wysoki koszt społeczny polegałby głównie na wzroście bezrobocia i masowych bankructwach.

Tego należy uniknąć, bo oznacza to radykalne pogorszenie sytuacji społecznej, politycznej, gospodarczej, degradację kraju. Dlatego należy zdecydowanie dążyć do obniżenia inflacji, ale jednocześnie nie można abstrahować od potencjalnych kosztów tego obniżenia, szczególnie gdy źródła inflacji są większości podażowe i zewnętrzne, poza naszym krajem - wskazał Glapiński.

KPO a gospodarka

Szef NBP pytany o wpływ Krajowego Planu Odbudowy (KPO) na polską gospodarkę przyznał, że "wpływ KPO oczywiście byłby pozytywny". Każdy eurocent, który wpłynie do Polski, witamy z radością, ale to jest niewielki wpływ - dodał.

Glapiński wskazał, że szacunki wpływu KPO na gospodarkę, które przeprowadził bank centralny są trochę niższe niż te rządowe. W pełnej realizacji, to w pierwszym roku, jeśli chodzi o PKB, to byłby przyspieszenie o jakieś 0,4 proc., a w następnych latach - 0,2 proc. Czyli niewiele i też wiele, bo następuje spadek tempa wzrostu i to 0,4 a potem 0,2, to jest coś konkretnego - powiedział.

Prezes zauważył, że KPO będzie miał także wpływ na wzrost inflacji, ponieważ będą to dodatkowe środki. Według Glapińskiego "ten niekorzystny wpływ", to od 0,1 do 0,3 proc.

Dostanie tego KPO by znakomicie polepszyło nasz obraz w świecie ratingów ekonomicznych, dla inwestorów zagranicznych - dodał.

Rezerwy złota NBP

Glapiński powiedział, że chętnie zwiększyłby zasoby rezerw złota NBP. Wbrew temu, co niektórzy mówili w czasie tej wojny, kryzysu, okazało się, że agencje ratingowe i świat bardzo bierze pod uwagę zasoby złota, bo są takie pewne, elastyczne, łatwe do użycia. Szacunek do nas i nasz standing, zaufanie, jest z tym związany - dodał.

Adam Glapiński powiedział, że o niektórych działaniach nie może jeszcze poinformować, ale niedługo będzie je ogłaszał.

Na koniec listopada ub.r. wartość złota w zasobach banku centralnego wynosiła blisko 12,94 mld dolarów. NBP posiadał 7,35 mln uncji złota.

Euro w Polsce?

Przyjęcie euro przez Polskę oznaczałoby radykalny spadek tempa wzrostu. Dla Polski byłoby głęboko szkodliwe. To, że mamy polski cud gospodarczy dlatego m.in. że mamy polską walutę, która się swobodnie kształtuje na rynku. To jedna z nielicznych walut na świecie, która się kształtuje całkowicie wolnorynkowo - powiedział Glapiński.

Zaznaczył, że "wbrew czarnowidzom", mimo braku zmian stóp procentowych kilku miesięcy, "kurs złotego ma się dobrze, złoty się wzmocnił i ustabilizował".

Jego zdaniem, samo przyjęcie euro nie pomaga też w walce z inflacją. Przypomniał, że w części krajów UE, które mają euro, inflacja nadal przekracza 20 proc. Kraje pokomunistyczne, które mają euro (...) mają często informację powyżej 20 proc., a stopy procentowe mają ustalane przez ECB we Frankfurcie - wskazał prezes NBP.

Polska w pogoni za Hiszpanią

Jak powiedział Glapiński, doścignięcie Hiszpanii w realnej sile nabywczej PKB na osobę to kwestia trzech lat, Włoch - pięciu, a Francji - ośmiu lat. Jego zdaniem "Polska dochodzi do 'pierwszego stołu', ale napotyka opór krajów, które w UE są najbogatsze". Kraje te, zdaniem Glapińskiego, "niechętnie wpuszczają na salony" nowy kraj, który "ma wysokowydajną gospodarkę, kilkakrotnie szybciej się rozwijającą niż ich własne, najsilniejszą armię i tabuny wykształconych ludzi".

Prezes Narodowego Banku Polskiego wyraził opinię, że Polska jest krajem dynamicznym, "wygłodniałym" po czasach komunizmu. Komuniści są dziś głównymi ekspertami od demokracji. Kto jest głównym ekspertem od banku, od stóp procentowych, od Glapińskiego w tej stacji telewizyjnej, co całą dobę nadaje? Leszek Miller, jeden z najwyższych funkcjonariuszy komunistycznych w Polsce, i on naucza o demokracji. Otwarcie głosi, że Polska powinna stać się częścią europejskiego państwa federacyjnego, przyjąć euro itd. Ci ludzie są propagowani - powiedział Glapiński.

Jak dodał, "polska delegacja parlamentarna w Unii Europejskiej w tej części, wybieranej przez stronę, dla której to nie ma znaczenia, to są dawni pierwsi sekretarze komunistycznej partii z wyższych uczelni, których znam".
Byłem szefem podziemnej Solidarności na SGH i pamiętam, Rosati był w stanie wojennym I sekretarzem komunistycznej partii. (...) Z konformizmu można było tam wejść, ale rozumny człowiek wiedział, że się wysługuje władzy komunistycznej, która jest z nadania sowieckiego okupanta, że tłamszą, duszą Polskę. I oni są teraz ekspertami od polityki pieniężnej i demokracji. (...) Oni nie są żadnymi ekspertami, od niczego. Oni są ekspertami od niewolnictwa Polski, od poddawania Polski rabunkowi, podległości, dyktatowi, oni będą służyć każdej władzy. Jak w UE zaczną rządzić nacjonalistyczni katolicy, to oni będą nacjonalistycznymi katolikami. Będą służyć każdej władzy, żeby się wysoko ulokować i wygodnie żyć - stwierdził prezes NBP.

Stopy procentowe na tym samym poziomie

Rada Polityki Pieniężnej w środę zakończyła swoje dwudniowe posiedzenie. RPP zdecydowała się nie zmieniać stóp procentowych NBP. Tym samym główna stopa procentowa NBP, referencyjna, pozostała na poziomie 6,75 proc., stopa lombardowa utrzymana została na poziomie 7,25 proc., a stopa depozytowa nadal wynosi 6,25 proc. Stopa redyskontowa weksli to nadal 6,8 proc. a stopa dyskontowa weksli - 6,85 proc.

Rada Polityki Pieniężnej w cyklu podwyżek stóp procentowych, który rozpoczął się w październiku 2021 r., podnosiła oprocentowanie 11-krotnie. W rezultacie główna stopa procentowa NBP, referencyjna, wzrosła z 0,1 proc. do 6,75 proc. obecnie. W ubiegłym roku podwyżek stóp nie było w sierpniu, kiedy RPP nie zbierała się z powodu przerwy urlopowej, oraz w październiku i listopadzie, kiedy Rada zdecydowała się nie zmieniać poziomu oprocentowania w NBP.