"Nadal będziemy podnosić stopy procentowe, aż osiągniemy pewność, że inflacja się obniży" - powiedział prezes Narodowego Banku Polskiego. Dodał, że "nie ma odpowiedzi, na jakim pułapie zatrzymają się stopy procentowe". Podkreślił, że czas ich obniżania nadejdzie "w przyszłości, nie tak odległej". "Ale na razie priorytetem jest obniżanie inflacji" - podkreślił Adam Glapiński dodając, że szczyt wzrostu cen nastąpi w czerwcu-lipcu tego roku.
Rada Polityki Pieniężnej od kilku miesięcy podnosi stopy procentowe. Będziemy to robić nadal, aż osiągniemy pewność, że inflacja trwale się obniży - stwierdził Glapiński. Dodał, że to "przykra wiadomość" dla wielu, których dotykają wysokie stopy procentowe, ale "dobra wiadomość" dla tych, którzy się interesują stanem całej gospodarki.
Glapiński przyznał, że "nie ma odpowiedzi, na jakim pułapie zatrzymają się stopy procentowe".
Glapiński zwrócił uwagę, że osoby, które wzięły kredyt na kilkadziesiąt czy kilkanaście lat, muszą pamiętać o tym, że stopy procentowe - teraz podnoszone, będą obniżane, gdy inflacja będzie się zmniejszać.
Naszym celem jest średni okres, czyli mniej więcej dwa lata. Staramy się zredukować inflację do poziomu wyznaczonego przez nasze założenia - stwierdził szef banku centralnego.
Chcemy, by podnoszenie stóp i walka z inflacją odbywały się przy utrzymaniu wysokiego tempa wzrostu gospodarczego i przy tak niskim bezrobociu, jak obecnie. Nie chcemy przedobrzyć, tzn. wtrącić gospodarkę w zły stan i spowodować bezrobocie - podkreślił prezes NBP.
Zauważył, że działania banku centralnego są już trzeci rok prowadzone w warunkach wysokiej niepewności i niesłychanie silnych szoków, jak pandemia i wojna na Ukrainie.
Prezes NBP dopytywany o to, kiedy kredytobiorcy usłyszą, że stopy procentowe idą w dół, powiedział: Mam nadzieję, że pod koniec 2023 roku.
Obciążenie gospodarstw domowych ratami kredytu jest wysokie i rośnie, ale obciążenie gospodarstw domowych w ostatnich latach były wyjątkowo niskie - ocenił też Glapiński.
NBP przewiduje, że szczyt inflacji będzie miał miejsce w czerwcu-lipcu tego roku, jeśli nie zmienią się inne okoliczności.
Jaka będzie inflacja w przyszłym roku, zależy od tego, czy będzie nadal działać tarcza antyinflacyjna i w jakim zakresie. Jeśli nie będzie tarczy, to oczywiście inflacja pójdzie w górę, jeśli będzie tarcza, to nie - powiedział.
Kiedy przestaniemy podnosić stopy? Ja tego nie wiem. Jak zacznie inflacja się zatrzymywać, powiedziałbym - jak się zatrzyma, także to jeszcze potrwa. Niemniej proszę pamiętać, że już długo podnosimy. Jakbym miał dzisiaj strzelać, (...) przypuszczam, że sytuacja będzie normalizować się w przyszłym roku, jak nie będzie nowego ciosu - ocenił Glapiński.
Glapiński stwierdził, że "mało który kraj może się pochwalić tak korzystnymi wynikami gospodarczymi", i jest to najlepszy, empiryczny dowód na to, że walka z inflacją odbywa się w Polsce "w odpowiednim tempie i z właściwą dynamiką wzrostu stóp procentowych".
Gdyby ta dynamika była niewłaściwa, moglibyśmy mieć już stłumiony wzrost gospodarczy, brak wzrostu wynagrodzeń, i bezrobocie - ocenił Glapiński.
Przekroczyliśmy poziom zatrudnienia sprzed pandemii, w dwucyfrowym tempie rosną wynagrodzenia. Utrzymanie wysokiego wzrostu przy rekordowy niskim bezrobociu w sytuacji, gdy przy naszej wschodniej granicy trwa wojna - największa od II wojny światowej - świadczy o ogromnej sile gospodarki i o ogromnej motywacji Polaków - stwierdził prezes NBP.
Szef NBP zwrócił uwagę, że w związku z wojną na Ukrainie przez Polskę "przewinęło się" ok. 3 mln 200 tys. uchodźców. Prawdopodobnie mamy w tej chwili ponad 1,5 mln konsumentów więcej - powiedział. Ci konsumenci - jak mówił - mają własne środki wywiezione z Ukrainy.
Śledzimy cały czas, ile płacą za produkty konsumpcyjne swoimi kartami - wskazał. Dodał, że dzięki dostępowi do danych z kart wiadomo, "ile ten popyt dodatkowy, konsumpcyjny obywateli ukraińskich, którzy tu przybyli, wynosi".
Glapiński zwrócił uwagę, że uchodźcy otrzymują od Polski środki, "które też wydają natychmiast". Środków od nas (...) nie odkładają sobie jako oszczędności, tylko natychmiast wydają na najbardziej potrzebne produkty - powiedział.
Szef NBP stwierdził, że również to wpływa na wzrost cen. Szacujemy, że 10-proc. wzrost popytu konsumpcyjnego, to z tego 4 proc. w ostatnim okresie to właśnie jest ten wzrost związany z uchodźcami - mówił.
Według szefa NBP, mocny rynek pracy powoduje, że szybciej rosną wynagrodzenia. Pracodawcy nie mogą narzucać swoich warunków, muszą konkurować o pracowników, co też powoduje presję inflacyjną - zaznaczył.
Wczoraj Rada Polityki Pieniężnej po raz kolejny podniosła stopy procentowe. Stopa referencyjna, główna stopa NBP wzrosła z 4,5 procent do 5,25 proc. To podwyżka o 0,75 punktów bazowych.
To ósma podwyżka stóp procentowych z rzędu.
Podwyżka stóp procentowych dla kredytobiorców oznacza podwyżki rat. Jeżeli ktoś ma typowy kredyt na 300 tysięcy na 25-30 lat, to rata wzrośnie o ok. kolejne 150 złotych.
Główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu Janusz Jankowiak stwierdził w Popołudniowej rozmowie w RMF FM, że słucha konferencji prezesa NBP Adama Glapińskiego "z pudełkiem chusteczek higienicznych, bo trudno jest mi powstrzymać łzy śmiechu".
Te konferencje tak dalece odbiegają od standardów centralnej bankowości, że to jest niewiarygodne. Nie budzą już zdumienia, po prostu trudno w to uwierzyć - podsumował Jankowiak.
Prezes (Glapiński - przyp. red.) w czasie tej swojej swobodnej wędrówki słownej wskazuje datę - koniec 2023 r. - kiedy można spodziewać obniżki stóp procentowych. W kontekście tego, że w poprzednich paru zdaniach mówił, że właściwie nic nie wiadomo, to ta zapowiedź brzmi co najmniej dziwnie - ocenił gość Marka Tejchmana.
TU ZNAJDZIECIE CAŁĄ ROZMOWĘ Z JANUSZEM JANKOWIAKIEM>>>