Ma prawie kilometr długości, jadący wzdłuż niego autobus zatrzymuje się na 3 przystankach. Mieszka w nim 7 tys. osób, które zużywają miesięcznie prawie 6 tys. metrów sześciennych wody - tyle co nieduże miasto. Mowa o najdłuższym gdańskim falowcu...
Kiedyś był dumą architektury PRL, teraz budynek cały czas trzeba remontować. Według administratorów nikt nie potrafi wyliczyć, ile kosztują bieżące naprawy. Na pomalowanie ścian zużyto kilka ton farb, zamontowano także nowe rynny, których długość wynosi ponad 3 kilometry.
Remont przez długie miesiące spędzał sen z powiek człowiekowi, który odpowiada za stan techniczny tego giganta, Augustowi Kondratowi. Falowiec to także utrapienie dla policji i straży miejskiej, której jeden patrol nie wystarczy, aby dopilnować porządku.
Budynek ma 30 lat. Dobrze utrzymywany może jeszcze postać drugie tyle. Nikt w tej chwili nie wyobraża sobie znalezienia 2,5 tysiąca mieszkań zastępczych.
O losie falowca posłuchaj w relacji reportera RMF Wojciech Jankowskiego:
08:30