Nocne gąsienice przybyłe z Afryki z wiatrem sirocco niszczą pola lawendy we Francji – alarmują hodowcy. Trzy departamenty, w których uprawia się 75 proc. lawendy, używanej do produkcji olejków eterycznych w perfumerii, kosmetykach i produktach higienicznych, odnotowują ogromne straty.
Afrykańskie gąsienice zjadają lawendę na obszarze od departamentów Drome przez Alpy-Wysoka Prowansja do Vaucluse. Co najmniej połowa producentów w tym historycznym obszarze odnotowuje straty od 20 proc. do 100 proc. swoich zbiorów.
Produkcją lawendy zajmuje się we Francji 3300 rolników, a cały sektor zatrudnia około 9000 osób.
Gąsienice wylęgły się z jaj złożonych przez ćmy, które przywiał w Afryki Północnej gwałtowny i gorący wiatr saharyjski sirocco. Ćmy złożyły jaja na polach lawendy.
Trzy tygodnie po przybyciu do nas ćmy, ich gąsienice wyszły z kokonu i zaatakowały kwiaty. Pierwsze szkody na polach pojawiły się w połowie lipca - tłumaczy prezes Międzybranżowego Komitetu ds. Francuskich Olejków Eterycznych Alain Aubenel w stacji BFM TV.
Gąsienice pożerały łodygi z prędkością błyskawicy. Kwiaty opadły. Nasze pola poszarzały jak podczas dotkliwej suszy w zeszłym roku. Było już za późno na ich uratowanie - dodaje Aubenel.
Sektor lawendy został już dotknięty plagą gąsienic. W 2018 i 2019 roku mieliśmy ataki gąsienic, ale pułapki feromonowe chwytające samce motyli zadziałały - wspomina Aubenel. Wówczas potraktowaliśmy rośliny przed wykluciem się larw. W tym roku w tych pułapkach nie było prawie nic. Feromony były prawdopodobnie niewłaściwe - tłumaczy hodowca.
Po spustoszeniu pól lawendy jego gąsienice atakują inne uprawy: plantacje pomidorów i szałwii, a rolnicy obawiają się także o uprawy kukurydzy i lucerny oraz ciecierzycy.