"W krótszej perspektywie frank może nieco stanieć, ale w najbliższych miesiącach musimy się niestety przyzwyczaić do wahań kursu" - przewiduje w rozmowie z RMF FM Paweł Majtkowski, główny ekonomista Wolf's Private Equity. Cena franka sięgnęła dziś 4,20 zł - i to nie jest dobra wiadomość dla tysięcy posiadaczy kredytów w tej walucie.

REKLAMA

Paweł Balinowski: Frank szwajcarski kosztuje dziś 4,20 - kurs znów skoczył gdzieś w okolice żyrandola, z czego to wynika?

Paweł Majtkowski: Znów mamy bardzo negatywne informacje ze świata. Na tapecie pojawiło się referendum we Włoszech i obawy, co się może stać z włoskim systemem finansowym, a także oczywiście taka generalna obawa o to, w którym kierunku będzie szła Unia Europejska i czy w ogóle przetrwa na dłuższą metę. I to wszystko powoduje to, że inwestorzy uciekają od walut z krajów rozwijających się - a za taką walutę postrzegany jest złoty. My niestety obrywamy w tej sytuacji zwykle dwa razy mocniej niż inne waluty, także ze swojego powodu. Tzn. nie jesteśmy postrzegani tak, jak byliśmy postrzegani jeszcze kilka lat temu. Rosną obawy o nasz budżet, rosną obawy, co będzie się w Polsce, więc niestety za to płacimy wszyscy, płacą też wszyscy, którzy zaciągają kredyty w walutach obcych.

Referendum we Włoszech poszło jak poszło - dymisja premiera, prawdopodobnie formowanie się nowego rządu, być może nawet w ogóle nowe wybory - czyli te niepokoje jeszcze się nie skończyły. To może znaczyć, że kurs franka będzie dalej rósł?

Nie skończyły się niepokoje we Włoszech i będą się pojawiały kolejne problemy w strefie euro, więc tego niepokoju o franka możemy mieć jeszcze bardzo dużo w najbliższym czasie. Oczywiście ja uważam, że w krótkiej perspektywie złoty osłabł troszeczkę za mocno i możemy się spodziewać małego odbicia, czyli w najbliższym czasie frank może stanieć. To nie będzie specjalnie wielkie pocieszenie dla tych wszystkich, którzy zapłacili już w tym miesiącu, bo rzeczywiście w tym miesiącu mamy taki problem, że to osłabienie się złotego przyszło w takim momencie, w którym najwięcej Polaków spłaca swoje raty. Więc dla wielu osób rata, którą zapłacili czy zapłacą w najbliższych dniach - to będzie najwyższa rata kredytu, jaką kiedykolwiek zapłacili. Więc tutaj jest duży problem. W takiej krótszej perspektywie może być tak, że frank stanieje, ale tych wahań możemy mieć jeszcze bardzo dużo - musimy się do nich przyzwyczaić w najbliższych miesiącach. No i niestety może być tak, że te najwyższe raty przed nami.

Na te wysokie raty jest wyjątkowo kiepski moment - teraz, przed świętami...

Tak, niestety, ponieważ Polacy zapłacili więcej w tym roku za kredyty hipoteczne we franku szwajcarskim czy w euro, mniej pieniędzy zostaje na święta. Także tutaj niestety zła informacja - w najbliższych miesiącach musimy być przygotowani na te dalsze wahania - no i na to, że któraś z następnych rat może być taka sama, lub nawet wyższa od grudniowej.

Czy widzi pan w perspektywie tego, co się teraz dzieje w polityce finansowej w Polsce, jakiś ratunek dla frankowiczów? Kiedy mieliśmy kampanię prezydencką, parlamentarną, to był jeden z najgłośniej poruszanych tematów. Były obietnice pomocy dla tych, którzy wzięli kredyt we frankach Okazuje się jednak, że nie jest tak różowo.

Z tych wszystkich zapowiedzi, które pojawiły się w kampanii, właściwie żyje już tylko jedna obietnica, czyli zwrotu kwoty tak zwanego spreadu - czyli tego, co kredytobiorcy zapłacili za gorszy kurs, który był oferowany przez banki - najpierw przy wypłacie kredytów, potem przy spłacie. To jest oczywiście jakieś światełko w tunelu, bo dla większości kredytobiorców to są kwoty rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych - więc jest to pewna pomoc, która może dosyć szybko w pewnym stopniu zmniejszyć te obciążenia, ale to jest jedyna zapowiedź pomocy. No i niestety nie wydaje się, żeby jakiekolwiek inne narzędzia pomocy miały się pojawić - więc frankowicze są w pewnym sensie pozostawieni samym sobie.


(abs)