Prasa oskarża, a rząd dementuje. Renomowany tygodnik Le Point ujawnił, że nadsekwański kontrwywiad założył podsłuchy telefoniczne i śledzi każdy krok jednego z francuskich naukowców. W specjalnym komunikacie dementuje to MSW. Wspomniany badacz podniósł alarm, że zbyt duża zawartość soli w przemysłowych produktach żywnościowych zabija rocznie we Francji co najmniej 30 tysięcy osób.
Chodzi głównie o ofiary zawałów serca i raka żołądka. Wielkie zamieszanie wokół naukowca jest spowodowane tym, że ujawnił on, że Francuzi spożywają ponad dwukrotnie więcej soli, niż zaleca to Światowa Organizacja Zdrowia. Po drugie precyzyjnie oszacował liczbę osób, które z tego powodu umierają. Po trzecie i to właśnie jest najważniejsze, oświadczył, że konieczne jest obniżenie zawartości soli w przetwarzanej przemysłowo żywności o co najmniej 1/3. Obniżka ta spowodowałaby straty francuskich koncernów żywieniowych w wysokości 6 miliardów dolarów rocznie, co stanowiłoby poważny cios dla gospodarki. Sól jest bowiem dodawana we Francji przy przetwórstwie i produkcji prawie wszystkich produktów żywnościowych. Robi się to po to, by zwiększyć ich ciężar i ukryć nieprzyjemny smak produktów chemicznych. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że afera wyszła na jaw na kilka miesięcy przed wyborami legislacyjnymi i prezydenckimi we Francji. Jeżeli bowiem jest prawdą, że kontrwywiad podsłuchiwał i śledził tego naukowca, to zgodę na to musiał wydać i podpisać własnoręcznie socjalistyczny premier - Lionel Jospin. Tymczasem naukowiec, który znalazł się nagle w centrum afery stanu, zapowiada, że wniesie przeciwko rządowi skargę do sądu.
rys. RMF
22:20