Po początkowej euforii, jaką wzbudził w części francuskich mediów drobny gest Busha, który przyjaźnie poklepał Chiraca po plecach, radość większości francuskich komentatorów trochę opadała. Po krótkiej rozmowie w cztery oczy z Chirackiem, amerykański przywódca opuści Francję przed końcem szczytu G8.
Gest ten wzbudził w nadsekwańskich mediach sensację. Miał oznaczać, że w relacjach pomiędzy Waszyngtonem i Paryżem wszystko powróciło do normy.
Wielu komentatorów podkreśla jednak, że mimo wszystko prezydent Stanów Zjednoczonych traktuje trochę lekceważąco zorganizowany we Francji szczyt G8 w przeciwieństwie np. do wizyty w Polsce, do której - jak sugerują obserwatorzy - amerykański przywódca przywiązał większą wagę.
W Evian nie będzie żadnego przemówienia Busha, nie będzie też wspólnej konferencji prasowej z Chirackiem ani nawet wspólnej deklaracji obu polityków.
Sam Chirac ma zresztą trochę kłopotów z udowodnieniem, że francusko-amerykańskie stosunki stały się znowu dobre:
Rozmowy z prezydentem Bushem były jak najbardziej pozytywne i szły w kierunku postępu w sprawie rozwiązania różnych stojących przed nami problemów. Nie mam więc podstawy do niepokoju w tej sprawie - powiedział Chirac. Nic dodać, nic ująć...
Foto Archiwum RMF
12:30