Kwestia Iraku podzieliła nie tylko sojuszników z NATO i kraje Unii Europejskiej. Podziały jeszcze bardziej widoczne są na ulicach europejskich i amerykańskich miast. Sondaże jasno pokazują: Europa w większości jest przeciwko wojnie, Ameryka - zdecydowanie "za".
Z badań opinii publicznej w Niemczech, których rząd zajął bardzo twarde stanowisko przeciwko wojnie z Irakiem, wynika wręcz, że Niemcy uważają za większe od Iraku zagrożenie dla światowego pokoju... same Stany Zjednoczone.
Ponad połowa Niemców uważa, że Amerykanie to "naród wojennych podżegaczy". Młodzi berlińczycy w większości mają negatywne skojarzenia ze Stanami Zjednoczonymi.
Zdecydowane „nie” mówią wojnie także Francuzi. Aż trzy czwarte z nich chce, by Paryż zrobił wszystko, co tylko może, aby zapobiec wojnie. Nie możemy w dzisiejszych czasach zaakceptować wypowiadania wojny jakiemuś krajowi. Europa powinna być w tej sprawie jednomyślna i nie dopuścić do tej wojny. Jestem zdecydowanie przeciwko wojnie. Już embargo wyrządziło krzywdę Irakowi. Pretekst irackiej broni masowej zagłady naprawdę nie jest wystarczający - mówią paryżanie.
Przeciwko wojnie jest także około 80 proc. Irlandczyków, Finów, Duńczyków, Szwedów, Austriaków i Włochów. Ci ostatni są przeciwko wojnie, choć ich rząd zdecydowanie popiera politykę Busha wobec Iraku.
Okazuje się, że nawet w krajach niedawno przyjętych do NATO, władze mówią „tak”, a ulica mówi „nie”. Zresztą nawet bardziej zdecydowanie niż w zachodniej części kontynentu. Z sondaży wynika, że 38 proc. mieszkańców Rumunii, 28 proc. Bułgarów i 20 proc. Estończyków sprzeciwia się atakowi na Irak, nawet jeśli zgodę na operację wydałaby Rada Bezpieczeństwa ONZ.
W badaniu CBOS 51 proc. Polaków sprzeciwia się wojnie z Irakiem w każdych okolicznościach, nawet gdyby udowodniono, że jest tam broń masowego rażenia. Blisko dwie trzecie obywateli, według sondażu OBOP, nie chce czynnego udziału Polski w ewentualnej wojnie z Irakiem, a tylko jedna czwarta akceptuje wysłanie żołnierzy w rejon konfliktu.
Z tych sondaży wniosek jest prosty - władze w podejmowaniu decyzji niekoniecznie kierują się głosem opinii publicznej.
Po drugiej stronie Atlantyku poparcie dla ewentualnej wojny z Irakiem znowu wzrosło. Ostatnie sondaże wskazują, że aż 60 proc. Amerykanów popiera akcję przeciwko Saddamowi Husajnowi, nawet jeśli takiego poparcia nie udzieli Rada Bezpieczeństwa ONZ. Jeszcze niedawno antywojenne nastroje były za Atlantykiem bardziej widoczne.
Foto: Archiwum RMF
18:25