Do 2014 r. europejskie państwa będą kupować większość gazu na otwartym rynku według aktualnych cen, które są niższe od tych ustalonych w kontraktach długoterminowych - wynika z raportu banku Societe Generale. To zła wiadomość dla rosyjskiego Gazpromu, który dostarcza gaz m.in. do Polski.

REKLAMA

Umowy wieloletnie, jakie wiele firm europejskich ma z głównymi dostawcami - rosyjskim Gazpromem czy norweskim koncernem Statoil - są ściśle powiązane z notowaniami ropy. W sytuacji, gdy ropa jest droga, zakontraktowany gaz też jest wyjątkowo kosztowny.

Z raportu Societe Generale wynika, że połowa dostaw gazu dla Europy będzie w tym roku wyceniana według aktualnej ceny rynkowej. To o 5 procent więcej niż jeszcze rok temu.

Zdaniem wiceprezesa Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa Radosława Dudzińskiego, raport Societe Generale potwierdza obserwowaną w ostatnich latach tendencję. Nie będzie powrotu do sytuacji sprzed dekady, gdy kontrakty długoterminowe zapewniały 80 proc. wszystkich dostaw - stwierdził Dudziński. Główna przyczyna to rozpiętość w cenie. Na rynku dostępny jest tańszy gaz, w europejskich hubach wyceniany w oparciu o przejrzyste i czytelne zasady. A firmy, które mają umowy długoterminowe, indeksowane według notowań ropy i produktów ropopochodnych, płacą teraz drożej - wyjaśnił.

Zdaniem Radosława Dudzińskiego, nie ma powodu, by w umowach wieloletnich ceny gazu były nadal indeksowane tylko do ropy, a całkowicie oderwane od bieżących notowań gazu. Rynek ropy jest wrażliwy na każdą informację dotyczącą nie tylko wydobycia, ale także sytuacji politycznej w różnych regionach świata, co może prowadzić do gwałtownego wzrostu notowań - wyjaśnia prezes PGNiG.