Drożejąca w gwałtownym tempie ropa naftowa napędza wzrost cen paliwa. Wkrótce za benzynę zapłacimy ponad 7 zł za litr, a na przełomie marca i kwietnia może to być nawet 8 zł za litr - stwierdził w rozmowie z PAP analityk e-petrol.pl Jakub Bogucki.
Skala wzrostu cen ropy naftowej nie napawa optymizmem. W poniedziałek wczesnym rankiem notowania przekroczyły poziom 130 dolarów za baryłkę. Realną perspektywą jest, że jeszcze w marcu cena ropy naftowej sięgnie 150 dolarów za baryłkę - ocenił w poniedziałek w rozmowie z PAP analityk portalu e-petrol.pl Jakub Bogucki. Zaznacza on, że to przełoży się na cenę benzyny, za którą możemy zapłacić wkrótce 7 zł i kilkadziesiąt groszy.
O ile ceny oleju napędowego już przekraczają 7 zł, o tyle ceny benzyn jeszcze trzymały się poniżej tej granicy. Na przełomie marca i kwietnia może ona kosztować nawet 8 zł - uważa Jakub Bogucki.
Jego zdaniem takiej sytuacji sprzyjać będzie ewentualne wprowadzenie sankcji przez Stany Zjednoczone w postaci rezygnacji z zakupów rosyjskiej ropy, a także groźba podjęcia takiej decyzji ze strony krajów Europy, bo to spowoduje dalszy wzrost cen ropy naftowej na światowych rynkach.
Ograniczenie eksportu rosyjskiej ropy do Europy i Stanów Zjednoczonych może wynieść nawet 4,3 mln baryłek dziennie. Według agencji Reutera Rosja wysyła od 4 do 5 mln baryłek ropy naftowej na dobę oraz od 2 do 3 mln baryłek na dobę produktów naftowych. Rosyjska ropa to około 8 proc. światowych dostaw.
Już dzisiaj niektóre instytucje finansowe (np. JP Morgan Chase) szacują, że cena ropy naftowej w 2022 r. może sięgnąć nawet 180-200 dolarów za baryłkę - podkreślił Jakub Bogucki.
Według analityka e-petrol.pl, nadzieje, jakie rynek wiąże z pomyślnym zakończeniem negocjacji Stany Zjednoczone - Iran w sprawie irańskiego programu nuklearnego i uruchomieniu eksportu irańskiej ropy, mogą okazać się płonne w krótkiej perspektywie. Jego zdaniem kilka miesięcy minie zanim surowiec trafi faktycznie na światowe rynki.
Jakub Bogucki zwraca też uwagę, że zapowiedzi Międzynarodowej Agencji Energetycznej (MEA) dotyczące uwolnienia rezerw ropy naftowej krajów do niej należących jedynie chwilowo uspokoi sytuację. MEA chce uwolnić 61,7 mln baryłek surowca. To jednorazowy ruch, który jedynie na pewien czas może doprowadzić do obniżenia cen ropy naftowej, a następnie szybko zostanie skonsumowany, jeżeli tak napięta sytuacja geopolityczna będzie się utrzymywać - zaznacza analityk e-petrol.pl.