Prezydent Andrzej Duda poważnie rozważa odesłanie budżetu państwa do Trybunału Konstytucyjnego. Gdyby tak się stało, opóźniłby 20-procentowe podwyżki pensji dla urzędników oraz mocno utrudniłby życie rządowi. Prezydent ma czas na decyzję do środy.
Uzasadnieniem odesłania budżetu do Trybunału Konstytucyjnego mogłoby być uchwalenie go pod nieobecność Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego.
Z prawnego punktu widzenia byłoby to ruchem karkołomnym. Ale w polityce nie takie rzeczy są możliwe - komentuje dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda.
Faktem jest, że skierowanie budżetu do Trybunału Konstytucyjnego opóźniłoby podpis prezydenta pod nim i publikację całego dokumentu. To rodzi dwa zasadnicze skutki.
Po pierwsze, bez publikacji podpisanego budżetu, niemożliwe są 20-procentowe podwyżki dla urzędników.
Po drugie, bez publikacji niemożliwe będzie nowelizowanie budżetu.
Wiadomo, że obecna władza uchwaliła budżet odziedziczony po poprzednikach - z niewielkimi zmianami. Dla realizacji wyborczych obietnic trzeba ten budżet jeszcze zmieniać. Ale bez opublikowania dotychczasowego budżetu - to po prostu niemożliwe - podkreśla reporter RMF FM.
Zgodnie z prawem, Trybunał Konstytucyjny miałby dwa miesiące na zajęcie się skargą prezydenta na budżet.
Przypomnijmy, że 18 stycznia Sejm przyjął w głosowaniu budżet państwa na 2024 rok. Według projektu, dochody mają wynieść 682 miliardy złotych, a wydatki 866 miliardów. To oznacza, że deficyt budżetowy ma wynieść nie więcej niż 184 miliardy złotych.
W budżecie zapisano m.in. 30-procentowe podwyżki dla nauczycieli i 20-procentowe dla pracowników budżetówki, a także dodatkowe trzy miliardy złotych na onkologię i psychologię dziecięcą.
Przewidziano również środki na finansowanie świadczenia 800 plus, trzynaste i czternaste emerytury, a także na podwójną waloryzację rent i emerytur, jeśli inflacja przekroczy 5 procent.