Liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto, spada kolejny miesiąc. Według najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego w maju spadła ona o prawie jedną czwartą w porównaniu z poprzednim rokiem. "Chętni może są na nowe mieszkania, tylko jest ogromny problem ze zdolnością kredytową. Dzisiaj singiel zarabiający około 7 tysięcy złotych na rękę pożyczy poniżej 300 tysięcy złotych. Są też takie czasy niepewne, prawdopodobnie wchodzimy w etap takiej korekty na rynku i deweloperzy o tym wiedzą, więc już aż tak ochoczo nie rozpoczynają kolejnych inwestycji" - mówił Tomasz Narkun, ekspert rynku nieruchomości, w rozmowie z Pawłem Jaworem w radiu RMF24.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Panie Tomaszu, nie ma chętnych na nowe mieszkania, bo kredyty coraz trudniej osiągalne, czy deweloperom nie opłaca się budować?
Jedno i drugie - muszę powiedzieć. Chętni może są na nowe mieszkania, tylko jest ogromny problem ze zdolnością kredytową. Dzisiaj singiel zarabiający około 7 tysięcy złotych na rękę pożyczy poniżej 300 tysięcy złotych. Są też takie czasy niepewne, prawdopodobnie wchodzimy w etap takiej korekty na rynku i deweloperzy o tym wiedzą, więc już aż tak ochoczo nie rozpoczynają kolejnych inwestycji. Z tego względu, że może się okazać, że przez długi czas tych mieszkań mogą nie sprzedać, więc trafiają one do inwestycyjnej zamrażarki. Są rozpoczynane lub kontynuowane projekty, które są w cudzysłowie pewne, a te takie troszeczkę w gorszych lokalizacjach, które nie mają widoków na sprzedaż, nie będą rozpoczynane, a być może nawet będą zatrzymywane.
Pan mówił o tych zarobkach tego singla. To są bardzo ciekawe przykłady. Widziałem takie wyliczenia, że właśnie taki singiel, który zarabia 5 tysięcy złotych, musi oddać ponad połowę pensji, żeby mieć na mieszkanie ok. 40-metrowe.
Tak, ale też, proszę zobaczyć, jak niekorzystne są dzisiaj kredyty. Dzisiaj oprocentowanie kredytów hipotecznych to jest 9 do 10 procent - szczerze - to jest bardzo wysoko, co za tym idzie, jeżeli pożyczamy dziś 400 tysięcy złotych i WIBOR jest na tym poziomie, co obecnie, to przez 3 lata spłacimy zaledwie ok. 9 tys. zł kapitału i 107 tys. zł odsetek.
Ja widzę to po swojej racie. Ja mogę powiedzieć, że płacę 3600 zł, z tego tylko 600 złotych miesięcznie to jest kapitał.
Magia liczb, magia procentów. Niestety oprocentowanie jest bardzo niekorzystne i dlatego m.in. ludzie odłożyli swoje plany o zakupie mieszkania. Myślę, że dopiero na za dwa lub trzy lata.
Ceny mieszkań wtedy spadną?
Powiem panu tak, historycznie, badając inne kraje, to w fazie takiej recesji, w fazie wysokich stóp procentowych oraz niedostępności kredytów, to żadne nieruchomości w żadnym kraju się jeszcze nie utrzymały. Także coraz więcej ekspertów prognozuje, że te ceny będą ulegały korekcie. Na razie jeszcze tego nie widać, z tego względu, że nieruchomości nie reagują jak giełda, czyli giełda może spaść z dnia na dzień. Nieruchomości jeszcze mają kilka buforów, które muszą przejść - od promocji itd. Myślę, że zobaczymy to od przełomu roku. Jeżeli nie zmieni się sytuacja z kredytami - zaznaczam - to 90 procent prawdopodobieństwa, że cena spadnie.
A jak wygląda sytuacja na rynku materiałów budowlanych? Nadal wszystko w górę? Czy dla budujących domy są jakieś dobre informacje?
No tutaj mogę przekazać trochę bardziej optymistyczne informacje, z tego względu, że ceny materiałów się zatrzymały i to jest dobry sygnał. Znaczy, to nie jest dobry sygnał generalnie dla rynku, bo jak się zatrzymują ceny, to coś złego się dzieje, ale dla tych, którzy planowali budowę domu. Ja obstawiam, że na przełomie roku lub na początku przyszłego roku ceny materiałów mogą się skorygować nawet o 30 proc. Z tego też względu, że było dużo spekulacji na materiałach budowlanych. Nie ma teraz popytu, domy prywatne stają, budowy deweloperskie nie są już aż tak ochoczo rozpoczynane, więc dla cen materiałów również jest prognoza na dość duży spadek.