"Będziemy ubiegać się o rekompensatę szkód związanych z postojem dreamlinerów" - mówi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Krzysztofem Berendą Tomasz Balcerzak, członek zarządu PLL LOT ds. operacyjnych. "Niebawem nasze straty mogą sięgnąć milionów dolarów" - dodaje. Podkreśla też, że przewoźnik będzie domagał się zwrotu bezpośrednich kosztów przestoju, ale również pieniędzy za straty wizerunkowe.

REKLAMA

Krzysztof Berenda: Panie prezesie, dla was ten dreamliner to jest na razie chyba bardziej samolot z koszmarów niż ze snów czy marzeń?

Tomasz Balcerzak, członek zarządu PLL LOT ds. operacyjnych: Rzeczywiście, doskwierają nam pewne problemy z tym samolotem. Niemniej jednak, nasze samoloty są bezpieczne i zdatne do lotu.

Chociaż na razie nie latają, tak?

Na razie nie latają. Decyzja, która została podjęta, była decyzją władz lotniczych. My oczywiście musimy respektować taką decyzję. To jest też w trosce o bezpieczeństwo wykonywania naszych rejsów.

A już wiecie, kiedy dreamlinery mogą zacząć latać? To jest kwestia godzin, dni, tygodni czy miesięcy?

W tej chwili są analizowane scenariusze naprawy czy też modyfikacji, które mogą być przeprowadzone. Jestem świeżo po telekonferencji z producentem, który poinformował, że dzisiejszej nocy - czasu amerykańskiego - Boeing ma spotkanie z FAA - władzami lotniczymi i będzie prezentował te - przynajmniej trzy - scenariusze.

A czy jest w tym jakakolwiek Wasza wina? Ma pan sobie coś do zarzucenia czy to jest całkowicie wina Boeinga?

Myślę, że to jest całkowicie winą producenta. Usterki, które doskwierają, są elementem systemu produkcji.

To ustalmy coś. To jest wina Boeinga, a wy płacicie im teraz, jak te samoloty nie latają? Musicie płacić raty leasingowe, czyli kredyt za te samoloty nowe?

Finansowanie jest odrębną częścią, trochę niezależną od producenta. Mamy je zrealizowane poprzez banki. Obowiązują nas oczywiście stosowne umowy. Niemniej jednak będziemy zbierać te wszystkie koszty, które w tej chwili...

Ale teraz płacicie? Normalnie musicie płacić?

Normalnie, bo to są umowy...

A będziecie domagali się odszkodowania?

Myślę, że tak. Myślę, że będziemy ubiegać się o rekompensatę tych szkód, które w tej chwili...

To są tysiące, setki tysięcy, miliony złotych?

Właściwie dzisiaj jeszcze są setki, ale myślę, że niebawem, przy dłuższym postoju samolotów to już mogą być miliony dolarów.

A czy będziecie się domagać tylko odszkodowania za uziemienie tych samolotów czy też np. za straty wizerunkowe? To są piękne samoloty, tylko strach teraz nimi latać, bo ich wizerunek jest zły, chociażby to były super samoloty.

Na pewno będą to koszty takie bezpośrednie, twarde, ale również będziemy reklamować koszty miękkie, czyli wizerunkowe.

Chciałbym jeszcze zapytać o przyszłość LOT-u. Teraz tworzy się plan restrukturyzacyjny. Są różne koncepcje m. in. nawet zakładające zmniejszenie floty LOT-u z tych prawie 40 o 15 maszyn. Różne padają liczby. Czy to jest koniec snów o światowej linii?

To na pewno koniec snów o nierentownym LOC-ie i początek snów o normalnym prowadzeniu biznesu lotniczego. Na pewno ograniczenie biznesu musi być przeprowadzone, bo to jest niezbędne.

A wie pan już, ile maszyn będzie wycofanych?

To będzie pochodną siatki połączeń, którą w tej chwili kończymy, która będzie w przyszłym tygodniu zatwierdzona.

Teraz będziecie latać tylko daleko za ocean do Azji? Loty po Europie wypadną czy to też jest kwestią czasu?

Nasz model biznesowy pozostaje. Pozostajemy cały czas przewoźnikiem hubowym [przesiadkowym - przyp. red] z portem hubowym w Warszawie. To oznacza, że zarówno będziemy posiadać flotę short-haul [krótkodystansowym] i long-haul [długodystansowym]. Będziemy realizować oba typy rejsów z przesiadką w Warszawie na Okęciu.

Dlaczego LOT jest w tak kiepskiej sytuacji finansowej. To jest wina kryzysu? To jest wina różnych poprzednich zarządów czy też wina polityków, którzy cały czas mieszają się w LOT od lat?

Myślę, że jest to miks różnych przyczyn, które pan wymienił.

Wszystkich tych przyczyn?

Myślę, że jest to miks przyczyn różnych, natomiast w ostatnim czasie szczególnie przyczynił się kryzys.