O 30 procent wzrosła liczba przedsiębiorców, którzy zalegają z wypłatą pensji. W ubiegłym roku pracodawcy byli winni pracownikom 4 miliony 700 tysięcy złotych. Za 11 miesięcy tego roku - są już winni ponad 6 milionów 600 tysięcy.
Najgorzej jest w branży budowlanej - w niej zaległości sięgają ponad trzech milionów. Koniunktura w budownictwie bardzo się pogorszyła w ostatnich miesiącach. Wiele inwestycji realizowanych jest na granicy opłacalności. Firmy przyjmują minimalne stawki, żeby wygrać przetargi i chociaż obracać pieniędzmi, bo o zysku nie ma mowy - mówi analityk, ekonomista Marek Wołos z TMS Brokers. Wypłacanymi transzami zazwyczaj spłacają poprzednie zobowiązania, a to powoduje pętlę, która się zaciska. W pewnym momencie po prostu firma traci się płynność finansową - dodaje.
Z kontroli prowadzonych przez Inspekcję Pracy wynika, że opóźnienia powoduje dramatyczna sytuacja przedsiębiorców. Część firm jest bowiem na skraju upadku. Wielu innych nie płaci mimo tego, że ma na to środki. W takich przypadkach inspektorzy nałożyli prawie 200 mandatów. 12 spraw wytoczonych za tzw. uporczywe łamanie praw pracowniczych trafiło do prokuratury.
Są też firmy, które zalegają z wypłatą wynagrodzeń, ponieważ nie mogą odzyskać pieniędzy za wykonane usługi od kontrahentów. Zaległości z płatnością wystawionych faktur to prawdziwa plaga - mówią przedsiębiorcy. To bardzo częste tłumaczenie - mówi Krzysztof Sudoł, wiceszef Państwowej Inspekcji Pracy. W takich przypadkach staramy się postępować elastycznie, tak aby z jednej strony zadbać o prawa pracowników, ale też racjonalnie współpracując z pracodawcą. Jego bankructwo byłoby najgorszą rzeczą która mogłaby się wydarzyć - mówi.