"Spółka kompleksowo analizuje pismo z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów dotyczące nierzetelnie podawanych cen w sklepach" - poinformowało biuro prasowe Biedronki. Przyznało, że mogło się zdarzyć, że wskutek "ludzkiego błędu" brakowało ceny lub nie została ona "na czas" zmieniona.
UOKiK poinformował w komunikacie, że wszczął postępowanie przeciw spółce Jeronimo Martins Polska (JMP). Zarzuty dotyczą uwidaczniania niższych cen przy produkcie, a następnie naliczania wyższej ceny w kasie w sklepach sieci Biedronka.
Jesteśmy w trakcie kompleksowej analizy pisma z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Chcielibyśmy podkreślić, że biorąc pod uwagę skalę działania naszej sieci - ponad 2900 sklepów, 67 000 pracowników obsługujących 4 mln klientów dziennie i 1,3 mld transakcji rocznie - może się zdarzyć, że wskutek ludzkiego błędu brakuje ceny lub nie zostanie ona na czas zmieniona - napisało biuro prasowe sieci Biedronka.
Zapewniło, że Biedronka "przywiązuje ogromną wagę do zapewnienia poprawności etykiet cenowych w działaniach operacyjnych".
Zapewniamy, że wszystkie procedury sieci Biedronka są zgodne z obowiązującymi przepisami prawa. Dlatego w przypadku różnicy ceny towaru między salą sprzedaży a systemem kasowym, klientowi zawsze przysługuje prawo jego nabycia po cenie niższej, bądź też zwrotu nadpłaconej kwoty - czytamy w komunikacie.
Chcielibyśmy podkreślić, że od ponad dwóch dekad robimy wszystko, aby dostarczać naszym klientom najwyższą jakość w najlepszej cenie. Klienci doceniają to, darząc nas zaufaniem podczas codziennych zakupów w sieci Biedronka - napisano.
Inspekcja Handlowa od 1 stycznia do 30 września 2019 r. otrzymała ponad 230 skarg na nieprawidłowe podawanie cen w Biedronkach. Najczęściej dotyczyły różnic między kwotą uwidocznioną na półce a tą zakodowaną w kasie oraz braku cen przy produkcie.
Jeśli zarzuty się potwierdzą, spółce Jeronimo Martins Polska grozi kara do 10 proc. obrotu.
Zarzuty - jak podaje UOKiK - "dotyczą uwidaczniania niższych cen przy produkcie, a następnie naliczania wyższej ceny w kasie w sklepach sieci Biedronka", a także "braku informacji o cenie na towarze lub w jego pobliżu". Mieliśmy bardzo dużo sygnałów z całego kraju na temat nieprawidłowości przy podawaniu cen w sklepach sieci Biedronka. Zgłaszali je zarówno konsumenci, jak i wojewódzkie inspektoraty Inspekcji Handlowej - relacjonuje prezes UOKiK Marek Niechciał. Nie może być tak, że klient widzi atrakcyjną cenę przy produkcie, a po obejrzeniu paragonu okazuje się, że zapłacił więcej. To może być nieuczciwa praktyka rynkowa - podkreśla.
Urząd podaje przykłady skarg, jakie do niego dotarły. I tak czytamy, że za ketchup, który w promocji miał kosztować 2,79 zł, kasy nabijały regularną cenę 3,49 zł; cena ręczników kuchennych na półce wynosiła 4,49 zł, a na rachunku 5,99 zł; z kolei kilogram pomidorów - zamiast 1,85 zł, jak obiecywała wywieszka przy stoisku - kosztował, według paragonu, 3,99 zł.
Najczęściej (skargi - przyp. red.) dotyczyły różnic między kwotą uwidocznioną na półce a tą zakodowaną w kasie oraz braku cen przy produkcie. Potwierdzali to także inspektorzy podczas kontroli. Przykładowo, w ciągu 9 miesięcy tego roku wykryli, że w 123 przypadkach w Biedronkach brakowało ceny, a w 25 - były różnice między kwotą widoczną na towarze lub półce a tą zakodowaną w kasie - czytamy w komunikacie, opublikowanym na stronach Urzędu.
Tomasz Chróstny, wiceprezes UOKiK, podkreśla natomiast: Cena jest jednym z głównych kryteriów, którymi konsumenci kierują się podczas zakupów, szczególnie w dyskontach. Umożliwia porównanie produktów różnych marek i dokonanie świadomego wyboru między nimi. Cena powinna być umieszczona w widocznym miejscu, tak aby konsumenci z łatwością mogli się z nią zapoznać i nie zostali tym samym wprowadzeni w błąd.
W komunikacie UOKiK apeluje do klientów Biedronek o pomoc:
"Jeśli zauważyłeś nieprawidłowości w zakresie uwidaczniania cen w sklepach sieci Biedronka, prześlij taki sygnał wraz ze zdjęciami dokumentującymi naruszenia na adres e-mail: . Sygnały te wykorzystamy w prowadzonym przez nas postępowaniu".