Przy okazji zmian przepisów o odnawialnych źródłach energii (OZE) Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW) przekonuje premiera i resort gospodarki do lepszego opiekowania się zieloną branżą. Wiatrowcy proszą o pełnomocnika ds. energetyki odnawialnej - informuje "Puls Biznesu".
Poprosiliśmy premiera o powołanie pełnomocnika ds. OZE i utworzenie departamentu odpowiedzialnego za odnawialne źródła energii. Przekazaliśmy również do Ministerstwa Gospodarki naszą propozycję zapisów w tej sprawie - mówi Arkadiusz Sekściński z PSEW.
Energetyką odnawialną zajmują się u nas wszyscy, czyli nikt. Energetyka jądrowa ma swojego pełnomocnika, a sektor OZE nie, chociaż ma produkować 15-20 proc. krajowej energii. Zadaniem pełnomocnika i departamentu byłoby inicjowanie prac rządu w zakresie rozwoju OZE i koordynowania wszelkich prac legislacyjnych, które są realizowane przez centralne instytucje administracji państwowej - tłumaczy Krzysztof Prasałek, prezes PSEW.
Nowa ustawa o OZE nie budzi zachwytu ekspertów. Projekt ustawy słowo w słowo przepisuje unijną dyrektywę i prawo energetyczne. Specjalnie nie ma w nim nowości ani tego, na co tak naprawdę czeka branża, czyli wysokości współczynników wsparcia dla poszczególnych źródeł energii, bo te zostaną określone w osobnym rozporządzeniu - mówi anonimowo jeden z ekspertów OZE.
Choć ministerstwo nie ujawniło projektu rozporządzenia, o pożądanych przez branżę współczynnikach mówi się na rynku. Z nieoficjalnych informacji wynika, że źródła fotowoltaiczne dostaną cztery certyfikaty, 2-2,5 - biogaz, 1,2-1,3 - morskie farmy wiatrowe, 0,7-1 - wiatr lądowy, 0,2-0,3 - współspalanie i maksymalnie 0,2 - duże elektrownie wodne.