Pamiętajmy, że cel inflacyjny to nie 10 proc., a 2,5 proc. Według publikowanych w lipcu prognoz Narodowego Banku Polskiego zejście w pobliże 2,5 proc. to może być końcówka 2025 roku. Przy czym ja uważam, że to jest raczej optymistyczna wizja. To będzie raczej trochę później niż trochę wcześniej - powiedział na antenie internetowego Radia RMF24 Piotr Bielski, dyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych Santander Bank Polska.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Główny Urząd Statystyczny podał najnowsze dane na temat inflacji. Ceny towarów i usług konsumpcyjnych w sierpniu 2023 r. wzrosły rok do roku o 10,1 proc., a nie zmieniły się w porównaniu z poprzednim miesiącem. Informacja ta rozwiewa na razie marzenia o jednocyfrowej inflacji.
Ale, zdaniem eksperta, osiągnięcie wyniku poniżej 10 proc. jest możliwe w następnym miesiącu. Z bardzo dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że we wrześniu będziemy poniżej dziesiątki - powiedział. Kwestia ta jest istotna ze względu na zapowiedzi mówiące, że jeżeli poziom inflacji spadnie poniżej tej wartości obniżone zostaną stopy procentowe.
Gość Radia RMF24 uważa, że do obniżenia dojdzie w ciągu najbliższych dwóch miesięcy. Pytanie, czy we wrześniu czy w październiku. Było widać, że jest taka duża chęć, żeby to zrobić na jesieni, jakimś zbiegiem okoliczności jeszcze przed wyborami - mówił.
Bielski mocno wątpi, czy obniżka stóp procentowych to najlepsze posunięcie w kontekście kampanii wyborczej. Zwraca uwagę na fakt, że stopy są utrzymywane na tak wysokim poziomie, żeby przeciwdziałać wysokiej inflacji, a to właśnie wysoka inflacja w wyraźny sposób powoduje erozję siły nabywczej wszystkich Polaków, a nie stopy procentowe, bo przecież nie każdy z Polaków ma kredyt - jak argumentował.
Obniżenie stóp w tej sytuacji nazywa "ruchem PRowym", który miałby sugerować, że walka z inflacją została wygrana. To jednak nie jest w jego ocenie prawda. Niestety jest tak, że obniżenie inflacji z prawie 20 proc. do około 10 proc. to jest najłatwiejsza część podróży inflacji w dół. Dopiero obniżenie dalej do pięciu, czy do trzech, czy do dwóch i pół procent to będzie największe wyzwanie - wyjaśniał. Podkreślał, że dążenie do obniżenia poziomu stóp procentowych w aktualnej sytuacji ekonomicznej jest dla niego zupełnie niezrozumiałe.
W ciągu ostatnich miesięcy mogliśmy obserwować wiele niepokojących informacji na temat kondycji polskiej gospodarki. Zdaniem eksperta wyhamowanie gospodarcze jest już jednak za nami. Jak mówił: W zasadzie powszechne jest przekonanie, że najgorsza faza spowolnienia za nami i teraz będziemy przyspieszać.
Zwraca uwagę na korzystną sytuację w dwóch obszarach - inwestycji i konsumpcji. W przypadku pierwszego z tych obszarów przytacza dane: Widać, że w ogóle wysokie stopy procentowe nie przeszkadzają, bo właśnie zostały opublikowane dane, które pokazały, że wzrost inwestycji w drugim kwartale tego roku przyśpieszył do prawie 8 proc. To bardzo dobry wynik.
W kontekście konsumpcji zauważa, że dynamika wzrostu płac wynosi około 10 proc., czyli utrzymuje się na podobnym poziomie co inflacja. Jeżeli wzrost wynagrodzenie nie spadnie, a za to spadnie inflacja to sytuacja będzie dosyć pozytywna z perspektywy konsumentów.
Siła nabywcza dochodów będzie rosła i to pozwala oczekiwać poprawy konsumpcji. Zresztą wszystkie wskaźniki koniunktury zapowiadają, że przed nami poprawa wydatków konsumenckich, również poprawa nastrojów w sektorze przedsiębiorstw - wyjaśniał.
Opracowanie: Dorota Hilger