Bystry, elegancki, uwodzicielski ale i wspomagany przez najnowsze zdobycze technik. Agent 007; James Bond. Czy tacy superszpiedzy w ogóle istnieją, czy też zrodzili się w głowie Brytyjczyka Iana Fleminga, autora książek o Bondzie?
Ian Fleming stworzył Bonda na własne podobieństwo. Atletyczny utracjusz ze słabością do kobiet i alkoholu. Autor powieści o superszpiegu osobiście nie uprawiał kaskaderskich wyczynów; pracował jednak w wywiadzie.
W czasie II Wojny światowej był odpowiedzialny za kilka poważnych projektów. Jednym z nich było koordynowanie działalności agentów, którzy zbierali materiały wywiadowcze. Swoje zawodowe frustracje Felming wyładowywał w życiu prywatnym. Uważano go za snoba i wścibskiego speca od autoreklamy. Krążyły także pogłoski, że był sadomasochistą.
Nie był jednak z żelaza; palił 70 papierosów dziennie i pił na umór. W końcu zapłacił za to wysoka cenę; zmarł na atak sera w wieku 56 lat. Literacki Bond będzie żył wiecznie...