To na początek. Potem, po analizie struktury firmy, następna tura zwolnień - 300, a może nawet 400 osób. Polskie Linie Lotnicze muszą redukować zatrudnienie. Jak mówi nam Leszek Chorzewski - rzecznik LOT, zwolnienia będą dotyczyły pracowników na wszystkich stanowiskach, także pilotów.
"To oczywiście przekłada się na ilość podróży, zwłaszcza tych podróży biznesowych, przynoszących firmie najwięcej korzyści. Zmniejsza się siła nabywcza polskiego społeczeństwa – mniej podróży. Jan Kowalski woli jechać 70 godzin autobusem, niż 3 godziny samolotem, bo to przekłada się na jego wydatek. Przez wiele miesięcy utrzymywała się bardzo silna złotówka, my rozliczamy się od zawsze w dolarach, więc LOT przez wiele miesięcy z tego powodu dostawał” – tłumaczy Chorzewski. Jego zdaniem polskie linie lotnicze zatrudniają zbyt wiele osób. „To fakt i tutaj nawet związki zawodowe nie podważają tej kwestii. Te przerosty sięgają 20 procent ogólnej liczby zatrudnionych" – dodał rzecznik LOT-u. Chorzewski zaprzeczył jakoby zwolnienia w LOT miały związek z kłopotami Swiss-Air, który jest strategicznym partnerem polskich linii. "Nasze problemy to wynik dekoniunktury w kraju i w ogóle w liniach światowych" - mówi rzecznik LOT-u. Wiadomo też, że w tym roku firma LOT po raz pierwszy od kilku lat zanotuje stratę.
Foto: Archiwum RMF
08:00