13 lat minęło od masakry studentów na Placu Tienanmen, a odpowiedzialni za nią wciąż są na wolności. Chińska partia komunistyczna do tej pory uznaje manifestację za "kontrrewolucyjną rebelię". 4 czerwca 1989 roku w czasie pacyfikacji protestu zginęły setki, a być może tysiące ludzi.

REKLAMA

Przedstawiciele Amnesty International całą noc czuwali przed ambasadą Chin w Warszawie. Punktualnie o 6:00 rozległ się dźwięk budzików. Miały one obudzić dyplomatów i światową opinię publiczną, przypomnieć, że odpowiedzialni za śmierć setek, a niewykluczone, że tysięcy ludzi, wciąż nie zostali ukarani.

07:30