Polska gospodarka wyraźnie spowalnia. W kwietniu produkcja przemysłowa wzrosła tylko o 2,9 procent, a jeszcze niedawno rosła w tempie kilkunastu procent. Czarno na białym widać, że powtarzanie przez rząd sloganu o Polsce jako zielonej wyspie na morzu kryzysu ma niewiele wspólnego z prawdą. W Europie kryzys szaleje coraz śmielej i dociera do nas.
Polscy eksporterzy mają coraz większe problemy ze sprzedażą swoich towarów. W kwietniu najmocniej spadła produkcja węgla - o prawie 13,7 procent, mebli o 9,8 10 procent i leków o 8,5 procent. Kolejne miesiące mają być jeszcze gorsze. Widać, że koniunktura w strefie euro cały czas się pogarsza i to zamieszanie, które mamy na rynkach jeszcze bardziej dołuje europejską gospodarkę - przewiduje ekonomista Piotr Bielski.
Największym wyzwaniem dla polskiej gospodarki będzie Euro 2012. Wtedy skończy się inwestycyjny impuls. Nadzieja w tym, że realizacje niektórych inwestycji, na przykład autostrad, mogą się opóźnić. Wtedy zamówienia zostaną utrzymane. Warto też trzymać kciuki za Niemców, by jak najszybciej wrócili na prostą. Paradoksalnie polski przemysł przed zapaścią chroni słaby złoty. Drogie waluty powodują, że eksporterzy mają szansę wrócić na ścieżkę wzrostu. O ile po drodze nie będzie żadnego szoku.
W bardzo szybkim tempie rośnie polski dług. Zadłużenie Skarbu Państwa na koniec marca tego roku wyniosło prawie 781 miliardów złotych. Według Ministerstwa Finansów od początku roku zadłużenie wzrosło o prawie dziesięć miliardów.
Warto przytoczyć dane o zadłużeniu krajowym - od początku roku skoczyło ono o ponad 20 miliardów. W marcu osiągnęło bajońską sumę - prawie 545 miliardów złotych.