Zarząd Platformy Obywatelskiej upoważnił Donalda Tuska do przeprowadzenia konsultacji z innymi klubami parlamentarnymi w sprawie budowania większości dla reformy emerytalnej - poinformował szef klubu PO Rafał Grupiński po spotkaniu zarządu. Podkreślił jednak, że jego partia będzie nadal przekonywać koalicyjny PSL do poparcia reformy. "Przyjmujemy tę deklarację z dobrą wolą" - skomentował szef ludowców Waldemar Pawlak.

Reforma emerytalna jest niezwykle ważna z punktu widzenia przyszłości Polski. Jesteśmy zdeterminowani, aby tę reformę przeprowadzić, dlatego będziemy przekonywać naszego koalicjanta PSL do poparcia naszego projektu - mówił Grupiński po posiedzeniu kierownictwa Platformy. Zastrzegł jednak, że zarząd partii upoważnił premiera do przeprowadzenia rozmów również z innymi klubami parlamentarnymi.

W nieoficjalnych rozmowach politycy z kierownictwa Platformy informowali, że "w najbliższym czasie" Donald Tusk spotka się z Waldemarem Pawlakiem, by ponownie rozmawiać o możliwym kompromisie.

Pawlak: Przyjmujemy tę deklarację z dobrą wolą

Ze spokojem do decyzji, które zapadły na posiedzeniu zarządu PO, podszedł szef PSL. Przyjmujemy jako PSL z dobrą wolą deklarację Platformy dotyczącą rozmów z innymi partiami w parlamencie, aby znaleźć poparcie dla zmian w systemie emerytalnym (...) Przyjmujemy również z dobrą wolą deklarację, w której Platforma upoważnia premiera do dalszych rozmów z PSL - mówił Waldemar Pawlak na spotkaniu z dziennikarzami.

To są deklaracje, które budują przestrzeń do debaty o znalezieniu dobrych rozwiązań dotyczących bardzo ważnego dla każdego z nas systemu emerytur - dodał.

Lewica gotowa do rozmów, ale pod warunkami

Wkrótce po ogłoszeniu stanowiska Platformy gotowość do rozmów na temat reformy emerytalnej ogłosiła lewica.

Rzecznik klubu Ruchu Palikota Andrzej Rozenek stwierdził, że sytuacja jest taka sama, jak w lutym, kiedy Donald Tusk konsultował reformę emerytalną z klubami parlamentarnymi. Tak samo jak w lutym, tak samo i teraz, jesteśmy gotowi i przygotowani do rozmów - zadeklarował. Zastrzegł jednak, że Ruch Palikota może poprzeć reformę emerytalną tylko pod pewnymi warunkami. We wtorek wymieniał w tym kontekście m.in. możliwość dziedziczenia składek zgromadzonych w ZUS czy darmowe badania po 60. roku życia.

Negocjacyjną gotowość pod pewnymi warunkami zadeklarował również szef SLD Leszek Miller. Sojusz chce bowiem, by nie tylko wiek decydował o przejściu na emeryturę, ale również staż pracy: 35 lat dla kobiet i 40 lat dla mężczyzn. My mówimy, że można przechodzić na emeryturę albo po osiągnięciu ustawowego wieku emerytalnego, albo po osiągnięciu ustawowego stażu pracy - bez względu na wiek - podkreślał były premier.

Miller powtórzył poza tym stanowisko zarządu swej partii, zgodnie z którym reforma emerytalna powinna być szersza i dotyczyć nie tylko wieku przejścia na emeryturę. Na posiedzeniu zarządu dołożyliśmy inne propozycje - uszczelnienia systemu składkowego tak, żeby jak najwięcej pieniędzy trafiało do ZUS. Przypomnieliśmy również o OFE i powiedzieliśmy, że jesteśmy za tym, żeby przynależność do OFE była dobrowolna - wymieniał Miller.

Poza tym, według szefa SLD, reforma systemu emerytalnego powinna uwzględniać też sytuację na rynku pracy, zachęty dla tworzenia nowych miejsc pracy i utrzymania już istniejących, a także rozwiązania ograniczające zjawisko tzw. umów śmieciowych.

PiS: Szkoda czasu

Entuzjazmu dla rozmów nie ma za to w Prawie i Sprawiedliwości. Nie mamy o czym rozmawiać. Jeśli Platforma i rząd chce szukać poparcia PiS dla podniesienia wieku emerytalnego, to szkoda czasu. My możemy zadeklarować, że jeśli uda się przeforsować reformę w tym kształcie w Sejmie, to jak dojdziemy do władzy, zniesiemy ją - stwierdził rzecznik PiS Adam Hofman.

Do rozmów nie pali się również Solidarna Polska. Szef klubu SP Arkadiusz Mularczyk - pytany o ewentualne spotkanie z premierem w sprawie reformy - powiedział, że jego klub "nie będzie zabierał cennego czasu premiera, który jest bardzo zajętym człowiekiem". Premier nie przekonał nas do konieczności podwyższenia wieku emerytalnego. To jest nieprzygotowana reforma. Będziemy przekonywać inne kluby, by poparły obywatelski wniosek o referendum w tej sprawie. Chcemy, by ta sprawa została poddana pod referendum - stwierdził Mularczyk.

Fiasko negocjacji

Zobacz również:

Środowe posiedzenie zarządu Platformy trwało około dwóch godzin. Zwołano je po tym, jak fiaskiem zakończyły się rozmowy między Platformą a Polskim Stronnictwem Ludowym w sprawie podniesienia wieku emerytalnego.

Donald Tusk, który we wtorek spotkał się w tej sprawie z Waldemarem Pawlakiem, miał odrzucić wszystkie propozycje ludowców dotyczące złagodzenia reformy emerytalnej. Z kolei Pawlak - jak relacjonował rzecznik rządu Paweł Graś - miał powiedzieć Tuskowi, że "na chwilę obecną nie jest gotowy do poparcia rządowego projektu reformy emerytalnej".

Graś zapowiedział też, że w środę zbierze się zarząd Platformy, który omówi wszystkie możliwe scenariusze na rzecz zebrania większości parlamentarnej, takiej, która umożliwi przyjęcie projektu reformy.

Sam Waldemar Pawlak był przekonany, że na posiedzeniu omawiana będzie propozycja PSL w sprawie reformy emerytalnej, i polecał zaczekanie na efekty spotkania. Poza tym podkreślał, że porozumienie jest wciąż możliwe. Cały czas jest możliwe znalezienie porozumienia, które respektuje podstawowe i kluczowe interesy społeczne, tak abyśmy mówiąc o tych reformach, mówili też na serio, szczerze i otwarcie z ludźmi, jaka przyszłość czeka każdego z nas na emeryturze - przekonywał.

Koalicyjne przeciąganie liny trwa od listopada

Zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn na poziomie 67 lat zapowiedział Donald Tusk w listopadowym exposé. Podnoszenie wieku emerytalnego ma następować stopniowo - co cztery miesiące wiek emerytalny będzie przesuwany o kolejny miesiąc. To oznacza, że poziom 67 lat zostanie osiągnięty w przypadku mężczyzn w 2020 roku, a w przypadku kobiet - w 2040 roku.

Pomysł skrytykował koalicyjny PSL i niemal natychmiast wyszedł z propozycjami złagodzenia reformy. Pojawił się między innymi pomysł obniżania wieku emerytalnego kobiet o trzy lata za każde urodzone dziecko (ale nie więcej niż o dziewięć lat) czy dopisywania do kapitału emerytalnego kobiet 10 procent składek zgromadzonych na ich koncie w momencie przejścia na emeryturę. Ludowcy zaproponowali też inny wariant reformy - podwyższenie wieku emerytalnego o dwa lata do 2020 roku i odłożenie w czasie decyzji w sprawie dalszych zmian.

Tuskowi te pomysły się nie spodobały, ale zasygnalizował gotowość do ustępstw. Chodziło o możliwość wprowadzenia częściowej emerytury dla osób po 60. roku życia, które nie będą mogły znaleźć pracy. Na taką emeryturę mogłyby jednak przejść tylko te osoby, które zgromadziłyby kapitał pozwalający na wypłatę minimalnego świadczenia. I nie mogłyby łączyć jej z pracą.