Wciąż nie znamy ostatecznej odpowiedzi na pytanie, czy na szczycie w Brukseli pojawi się premier Leszek Miller. Jeśli nawet premier pojedzie na szczyt w gorsecie, nie wzbudzi litości unijnych przywódców.
Nie uda mu się także zapewne uzyskać niczego więcej. Tam nikt nie ulega sentymentom. Oczywiście wszyscy będą z troską pytać go o zdrowie, ale każdy będzie walczył o swój interes i starał się wyizolować Polskę, by to ona w końcu ustąpiła.
To raczej premier będzie próbował wykorzystać swój stan zdrowia w kontaktach z mediami. 13 grudnia ubiegłego roku na szczycie w Kopenhadze wystąpił na żywo w "Wiadomościach", ogłaszając, że udało mu się wszystko wynegocjować, co nie było jednak prawdą.
Jeżeli w przyszłym tygodniu, dokładnie rok po Kopenhadze, wystąpi w gorsecie i oznajmi to samo, to wzbudzi współczucie i łatwiej będzie mu z kompromisu zrobić własny sukces.
Unijni dyplomaci są jednak zgodni co do tego, że jeżeli w Brukseli zjawił by się ktoś w zastępstwie Millera to pozycja Polski na szczycie zostałaby nieco osłabiona.
07:00