Rząd jest gotów przyjąć tylko część rekomendacji Najwyższej Izby Kontroli po aferze GetBack - ustalił dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda. NIK opublikował we wtorek raport, w którym sugerował, by w procesach aferalnych obniżyć poszkodowanym koszty opłaty sądowej, przenieść ciężar dowodu na oskarżonego i zwolnić z części tajemnicy Komisję Nadzoru Finansowego oraz Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Pełna zgoda między rządowymi frakcjami dotyczy tego, by przenieść ciężar dowodu przed sądem. Jak zauważa nasz dziennikarz Krzysztof Berenda, chodzi o to, żeby nie było tak, że to ofiary afer muszą szukać prawdy.
Jest zgoda co do tego, by to firmy oskarżone o bycie piramidami finansowymi udowadniały swoją uczciwość.
Z pozostałymi propozycjami NIK jest już gorzej. Na przykład Ministerstwo Sprawiedliwości nie za bardzo chce się zgodzić na radykalne obniżenie opłat sądowych, bo jak twierdzi są jednymi z najniższych w Europie. Resort Zbigniewa Ziobry przekonuje natomiast, że ofiarom afer pomogłaby ustawa o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych, którą on forsuje, a której nie chce PiS.
Nie wszyscy w rządzie chcą także nawet częściowo znosić tajemnicę Komisji Nadzoru Finansowego oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
W opublikowanym we wtorek raporcie Najwyższa Izba Kontroli nie pozostawiła suchej nitki na Komisji Nadzoru Finansowego, Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz na Giełdzie Papierów Wartościowych w związku z ich działaniami wobec GetBack. Z raportu Izby wynika, że instytucje państwowe nie zapewniły skutecznej ochrony konsumentów przed niezgodną z prawem działalnością tej instytucji finansowej. Ich działania były niewystarczające, a często nierzetelne. Izba zwróciła uwagę, że do tej pory ponad 9 tysięcy osób, które kupiły obligacje GetBack, nie odzyskało zainwestowanych środków - chodzi o ponad 2,5 miliarda złotych.
Z raportu NIK wynika, że Komisja Nadzoru Finansowego nie wykryła zagrożeń dla rynku i klientów płynących z działania spółki GetBack. Przez pięć lat od jej powstania nie przeprowadziła żadnej kontroli w celu weryfikacji sytuacji finansowej GetBack, a także sprawdzenia, czy prawidłowo wypełnia warunki zezwolenia na działalność. Komisja nie podejmowała żadnych kroków wobec spółki mimo sygnałów o nieprawidłowościach, które otrzymywała. Ostatecznie zdecydowała o kontroli, gdy było już za późno.
Nieprawidłowości według NIK dotyczą też działania warszawskiej giełdy. To ona dopuściła GetBack na parkiet, opierając się o błędne opinie jednego z pracowników. Nie zareagowała też na informację o możliwych nieprawidłowościach w spółce. Giełda dostała ostrzeżenie ws. GetBack w grudniu 2017 r. W lutym 2018 r. przyznała spółce nagrodę.
Również Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie zareagował na zawiadomienie sygnalisty i stwierdził, że nie ma zagrożenia dla konsumentów. Urząd błędnie miał też oświadczyć, że tym zawiadomieniem powinna zająć się jedynie Komisja Nadzoru Finansowego.
Raport NIK pokazuje, że nadzór finansowy nad GetBackiem całkowicie nie zadziałał, a państwo nie było w stanie ochronić ludzi.
Instytucje państwowe nie zapewniły skutecznej ochrony konsumentów przez niezgodną z prawem działalnością spółki GetBack oraz podmiotów, które oferowały i dystrybuowały jej papiery wartościowe - ocenił szef Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś. Dopiero intensywne kontrole KNF od 2018 roku pozwoliły obnażyć mechanizmy niezgodnej z prawem działalności GetBacku, co mogłoby pomóc poszkodowanym w sądowym dochodzeniu roszczeń - dodał. Rzetelnie przeprowadzona kontrola urzędu Komisji Nadzoru Finansowego pozwoliłaby na wykrycie nieprawidłowości w wycenach pakietu wierzytelności prowadzących do zawyżenia ich wartości i sztucznego wykreowania wyniku finansowego spółki GetBack tak, jak to nastąpiło w 2018 r. - tłumaczył.
Jeden ze złożonych przez NIK wniosków jest wyjątkowo ważny, bo dotyczy zmiany przepisów o tajemnicach ustawowo chronionych, którymi objęte są działania Komisji Nadzoru Finansowego - oświadczył Banaś. Dzisiaj służą one głównie ochronie podmiotów rynku finansowego, a pomijają interesy osób poszkodowanych - ocenił. Zdaniem NIK przepisy powinny być tak skonstruowane, aby w przypadku nieprawidłowości na szkodę klientów instytucji finansowych mogli oni - łatwiej niż dziś, ale także pod pewnymi rygorami, uzyskać dostęp do ustaleń organu nadzoru i wykorzystać te materiały w postępowaniu sądowym - tłumaczył szef NIK.
Raport Najwyższej Izby Kontroli bardzo nam pomoże w sądowej batalii o odzyskanie pieniędzy - mówią RMF FM poszkodowani w aferze GetBack.
W naszej ocenie ten raport pokazał, jak było naprawdę - podkreślił Artiom Bujan, szef stowarzyszenia poszkodowanych. Urząd Komisji Nadzoru Finansowego to jest jedyny urząd w Polsce, który powinien był nadzorować rynek finansowy. Tak nadzorować, żeby nikomu nie stała się krzywda, mając na uwadze obywateli, ludzi - zauważył Bujan.
Jak dowiedział się dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda, poszkodowani w aferze GetBack rozważają pozwanie pracowników Komisji Nadzoru Finansów oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Zobaczymy, czy można będzie ich pozwać w procesie cywilnym, tzw. odszkodowawczym za niedopełnienie obowiązków. Myślimy o tym, ale musimy na spokojnie przeanalizować raport - przyznał w rozmowie z RMF FM Artiom Bujan.
Nie zgadzamy się z zarzutami NIK, które zostały nam przedstawione po kontroli - np. niewydania decyzji tymczasowej w postępowaniu dotyczącym windykacji, co nie znajduje oparcia w obowiązującym stanie prawnym, jak i ustalonym stanie faktycznym. Przedsiębiorca w toku postępowania dobrowolnie zmienił procedury dochodzenia należności. Spółka zaniechała stosowania tych praktyk w związku z tym nie było prawnej możliwości do wydania decyzji tymczasowej - stwierdził Marek Niechciał, prezes UOKiK, cytowany w komunikacie na stronie tej instytucji. Nie zgadzamy się również z zarzutem dotyczącym czasu reakcji. Urząd zareagował bardzo szybko - już kilka dni od pierwszych doniesień prasowych o problemach z tymi obligacjami rozpoczęliśmy kontrole w biurach GetBack w Warszawie i we Wrocławiu. Zadziałaliśmy zanim trafiły do nas jakiekolwiek skargi oraz przed komunikatem KNF w tej sprawie - dodał.
Wiem, że wiele osób liczy na rychłe zakończenie postępowania przeciwko GetBack. Prowadziliśmy na ten temat rozmowy z nadzorcą sądowym i zgodnie z obowiązującymi przepisami z ostatecznym rozstrzygnięciem jesteśmy zmuszeni zaczekać na to aż postanowienie Sądu Rejonowego we Wrocławiu o zatwierdzeniu układu w sprawie GetBack stanie się prawomocne. Rozstrzygnięcia, jakie możemy orzec w decyzji, zależą od tego, czy układ wejdzie w życie. Zależy nam przede wszystkim na tym, żeby były korzystne dla poszkodowanych obligatariuszy - zapewnił Niechciał.
Urząd KNF ustosunkował się do wystąpienia pokontrolnego NIK oraz do informacji o wynikach kontroli "w trybie przewidzianym stosownymi przepisami prawa". Przedstawiciele KNF dodali, że "w niektórych obszarach UKNF uznał ustalenia faktyczne NIK, prezentowane przez NIK interpretacje przepisów lub sformułowane wnioski za dyskusyjne czy też wątpliwe, co znalazło wyraz w korespondencji między UKNF a NIK".
"Niezależnie od zgłoszonych zastrzeżeń, wystąpienie NIK zostało wnikliwie przeanalizowane przez UKNF" - czytamy w komunikacie. Dodano, że urząd jest obecnie na etapie wdrażania działań mających na celu realizację zaleceń zawartych w wystąpieniu pokontrolnym NIK.
Autorzy komunikatu oświadczyli, że obecne Kierownictwo Urzędu - mając świadomość znaczenia zaufania dla właściwego funkcjonowania rynku finansowego - "prowadzi zdecydowane działania zmierzające do ograniczenia ryzyka wystąpienia podobnych sytuacji w przyszłości, a także do dalszej profesjonalizacji funkcjonowania Urzędu i podnoszenia jego sprawności i efektywności".
Spółka GetBack powstała w 2012 roku i zajmuje się zarządzaniem wierzytelnościami. W lipcu 2017 jej akcje zadebiutowały na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie.
W kwietniu 2018 roku GPW, na wniosek Komisja Nadzoru Finansowego, zawiesiła obrót akcjami GetBacku. Stało się to po tym, jak firma podała, że prowadzi negocjacje z PKO BP oraz Polskim Funduszem Rozwoju ws. finansowania o charakterze mieszanym kredytowo-inwestycyjnym w wysokości do 250 mln złotych. Z komunikatu spółki wynikało, że informację uzgodniono "ze wszystkimi zaangażowanymi stronami" - PKO BP i PFR zdementowały jednak informacje o tym, że prowadzą takie rozmowy. To wywołało reakcję KNF.
W efekcie rada nadzorcza GetBack odwołała ze skutkiem natychmiastowym Konrada K. ze stanowiska prezesa spółki.
Konrada K. aresztowano. Zarzucono mu popełnienie ośmiu przestępstw, m.in. usiłowanie oszustwa na kwotę 250 mln złotych, wyrządzenie spółce szkody majątkowej w wielkich rozmiarach - sięgających co najmniej ponad 185 mln złotych - i podejmowanie działań zmierzających do utrudnienia postępowania karnego i uniknięcia odpowiedzialności karnej.
Zdaniem prokuratury, w aferze GetBack poszkodowanych może być ponad 9 tysięcy ludzi. Stowarzyszenie poszkodowanych szacuje zaś, że w skali kraju straty poniesione przez obligatariuszy sięgają ponad 2,5 mld złotych.