Przegląd prezentów z okazji Pierwszej Komunii Świętej, jakie dawano dzieciom kiedyś i jakie daje się im dzisiaj, to niemalże najnowsza historia Polski w pigułce. Od skromnych pamiątek dawanych zaraz po wojnie, przez sławetne rowery, które królowały w latach 80. i 90., aż po elektronikę, bez której żadne współczesne dziecko nie wyobraża już sobie życia. Zapraszamy na małą podróż w czasie.
Jest rok 1937. Mała parafia w Blachowni pod Częstochową. 10-letnie dzieci (bo tyle wówczas miało się lat, gdy przystępowano do sakramentu Pierwszej Komunii Świętej) o 8:00 rano czekają pod kościołem na jedno z najważniejszych wydarzeń w ich młodym życiu.
Do Komunii szliśmy na czczo, Ciała Chrystusa nie wolno było przyjmować inaczej - wspomina Janina (86 lat) - Dlatego też msza odbywała się tak wcześnie. Zaraz po niej na zakrystii dzieci zjadały wspólne śniadanie. Nie mogło zabraknąć kakao i drożdżowego ciasta. Przyjęcie? Prezenty? O tym przed wojną nie było mowy. Mimo niedzieli mieliśmy swoje obowiązki. Po komunii trzeba było zdjąć odświętne ubranie i pójść z krowami na łąkę - mówi. Ot i całe świętowane. Zmiany przyszły po wojnie.
Początek lat 60. Opolszczyzna. Do komunii idzie 59-letni dziś Wiesław. W tamtych stronach, jak i na całej zachodniej ścianie Polski, wraz z przesiedleńcami z Niemiec przybył zwyczaj obdarowywania dzieci komunijnych prezentami-pamiątkami oraz słodyczami. Pamiętam, że dostałem pióro oraz zegarek. Rodzice wykosztowali się na niego. Miał mi służyć wiele lat. Kolejny kupiłem sobie dopiero jako dorosły mężczyzna - wspomina.
Prezenty-pamiątki stały się nieodzownym elementem komunijnych przyjęć, które jednak ciągle były dość skromne. W tamtych czasach huczniej obchodzono święta świeckie niż te związane z Kościołem. Komunie ograniczały się więc do obiadu w domu, wśród rodziny. Tak zostało do końca PRL.
A prezenty? Oprócz zegarków, które częściej dostawali chłopcy, liczyły się także złote łańcuszki z krzyżykiem lub wizerunkiem Matki Boskiej, pierścionki z małym oczkiem czy książeczki do nabożeństwa. Dzieci najbardziej cieszyły się jednak z czekolady albo puszek z cukierkami.
Prezent-pamiątka jest ofiarowywany do dzisiaj. Z czasem jednak stał się podarunkiem dodatkowym. To, czego naprawdę oczekiwały dzieci od swoich rodziców lub chrzestnych to prezent-zabawka - książka, piłka, może jakiś instrument. Jednak na szczycie listy marzeń pojawił się rower.
Mamy rok 1978. Na jednym z łódzkich osiedli do Pierwszej Komunii Świętej przystępowała wówczas Kasia. Czy w danej dzielnicy była już komunia można było poznać po ilości dziewięciolatków jeżdżących na rowerach. W niedzielne popołudnie, tuż po obiedzie z rodziną, młodzi "komuniści" - jak nas wówczas nazywano, często jeszcze w sukienkach i garniturkach, zaczynały wypróbowywanie swojego roweru. Ja dostałam upragnione, czerwone Wigry 3 - wspomina.
Składaki rodzimej produkcji z czasem wyparły BMX-y, a w latach 90. rowery górskie, które mimo swojego przeznaczenia trafiały wówczas głównie na miejskie podwórka. Były po prostu modne. Od tamtej pory, każdego roku w maju policja odnotowuje gigantyczny wzrost zgłoszeń kradzieży rowerów z piwnic. Żartowano, że na komunię, oprócz roweru, dziecko powinno dostać porządną kłódkę, a najlepiej nowe drzwi do lokatorskiej komórki.
Lata 90. przyniosły wielkie zmiany w sposobie obchodzenia Pierwszej Komunii Świętej. Przyjęcia zaczęły się rozrastać, aż z czasem z mieszkań przeniosły się do restauracji. Wśród prezentów coraz częściej pojawiały się koperty z pieniędzmi, a ilość zebranych funduszy była najgoręcej dyskutowanym tematem w pokomunijny poniedziałek na szkolnych korytarzach. Tym samym komunie przestały przypominać skromne domowe obiady w gronie rodziny urastając do przyjęć na miarę małego wesela.
Przeciwko temu trendowi wystąpili księża, argumentując, że Pierwsza Komunia Święta powinna być dla rodziny przede wszystkim świętem duchowym, a nie materialnym. Pedagodzy natomiast bili na alarm, by ofiarowywać dzieciom coś, co pozwoli się im się uczyć, bawić i rozwijać, a zwitek pieniędzy z pewnością tego nie potrafi.
Początek XXI w. wszyscy pamiętamy doskonale. Ciężko nam jednak uwierzyć, że jeszcze 13 lat temu posiadanie komórki nie było standardem nawet w świecie dorosłych, a tym bardziej wśród dzieci. Z czasem jednak właśnie Komunia Święta stała się okazją do kupienia dziecku pierwszego telefonu. Tak upragnione kiedyś rowery straciły natomiast swój status na rzecz skuterów i quadów. Na liście pragnień zagościły laptopy, odtwarzacze MP3 oraz konsole do gier wideo.
Ciągle rozwijająca się oferta interaktywnych urządzeń i konsol do gier gwarantuje duży wybór ciekawych prezentów z okazji Pierwszej Komunii Świętej. Co wybrać? Świetną propozycją będzie konsola Sony PlayStation 3 wraz z kontrolerami ruchu PlayStation Move. Dzięki nim i przeznaczonym na nie grom rozrywka przy telewizorze nie będzie polegała wyłącznie na siedzeniu na kanapie. Korzystając z PlayStation Move sami wykonujemy ruchy, które następnie powtórzą wirtualne postacie na ekranie telewizora.
Tytuły wykorzystujące tę technologię pozwalają m.in. wcielić się w młodego czarodzieja w grze Sorcery: Świat Magii, sportowca w Sport Champions 2 bądź też tancerza w DanceStar: Party Hits. Ponadto z PlayStation 3 współpracuje urządzenie Wonderbook, dzięki któremu rozgrywka nabiera zupełnie nowego znaczenia, a to za sprawą rzeczywistości rozszerzonej. Wonderbook z pewnością przypadnie do gustu wszystkim młodym miłośnikom przygód czarodzieja Harry’ego Pottera. Wonderbook: Księga Czarów to prawdziwa gratka dla tych, którzy zawsze chcieli przekroczyć mury Hogwartu - tytuł ten, wraz z kontrolerem PlayStation Move i Wonderbookiem, pozwala na "naukę" znanych z kart powieści zaklęć i czarów, których efekty można podziwiać prawie, że na żywo.
Kupując prezent warto jednak pamiętać, że powinien angażować dziecko intelektualnie i ruchowo, dawać mu frajdę a jednocześnie uczyć i integrować z rówieśnikami. Kiedyś po Komunii dzieciaki wręcz rytualnie jeździły razem wokół bloku na rowerach - dziś mogą wspólnie bawić się przy konsoli PlayStation 3. Do wyboru warto się przyłożyć - pamiętajmy, że ten prezent dziecko będzie wspominać w dorosłym życiu.