Narzekacie na kuny grasujące pod dachem? Te małe futerkowe zwierzątka to nic w porównaniu z drapieżnikami, jakie prawie codziennie nachodzą hotel przy stacji badawczej w Svalbard w Norwegii. Ostatnio niedźwiedź polarny włamał się do pomieszczenia z zapasami wody i suchym prowiantem, przez kilka godzin nie mógł się wydostać, aż w końcu w akcie desperacji wybił szyby w niewielkim oknie i zdołał się przez nie przecisnąć na zewnątrz. Jego ucieczkę sfilmowała pracująca w stacji Malin Stark.
37-letnia Szwedka Malin Stark miała w sobotę rano dyżur. Wstała rano, by zrobić śniadanie, gdy wszyscy inni jeszcze spali jeszcze w swoich pokojach w hotelu Isfjord Radio w Svalbard.
Mieszkam poza głównym budynkiem, w niewielkim domku. Byłam w drodze, kiedy zobaczyłam odciski niedźwiedzich łap na drzwiach do garażu. Zirytowałam się, bo było nowe. Poprzednie zostały zniszczone przez niedźwiedzia polarnego - powiedziała w rozmowie z gazetą "Aftonbladet".
W pewnym momencie Malin usłyszała hałas. Wtedy dotarło do mnie, że on wciąż tam jest - opowiadała.
W pomieszczeniu po garażu pracownicy stacji i hotelu przechowują suchy prowiant, wodę i... alkohol. W pomieszczeniu był też worek z resztkami jedzenia i to ten zapach prawdopodobnie zwabił niedźwiedzia.
Malin Stark szybko przekradła się do budynku głównego i obudziła ochroniarza.
Potem spojrzała w kierunku garażu i zamarła w bezruchu.
Z jednego z okien wystała głowa drapieżnika. Domyśliła się, że drzwi za niedźwiedziem zatrzasnęły się i nie mógł się wydostać na zewnątrz. Nie wiadomo, jak długo był tam zamknięty.
Poirytowany próbował wydostać się na zewnątrz. Szarpał się, próbował przecisnąć, aż w końcu mu się udało.
źródło; Aftonbladet (j.)