Za niektóre prywatne szkoły i przedszkola w Nowym Jorku trzeba płacić więcej niż za... studia na Uniwersytecie Harvarda. W wielu placówkach czesne za rok nauki zbliża się do 40 tysięcy dolarów, a już wkrótce pewnie przekroczy tę kwotę. Dla porównania połowa rodzin w USA ma dochody nieprzekraczające rocznie 46 tysięcy dolarów.
Przykładowo: czesne w elitarnej nowojorskiej szkole - Riverdale Country School, uznawanej za jedną z najlepszych takich prywatnych instytucji w kraju (do której również najtrudniej się dostać) - wynosi prawie 40,5 tysiąca dolarów. Rok na Harvardzie kosztuje tymczasem... 36 tysięcy 305 dolarów.
61 prywatnych szkół w Nowym Jorku należy do National Association of Independent Schools. Obecnie czesne wynosi tam średnio prawie 37 tysięcy dolarów rocznie i wzrosło od 2001 r. o niemal 16 tysięcy. W tym samym okresie w całej Ameryce czesne zwiększyło się od 14,6 tysiąca do 24,2 tysiąca dolarów.
A prywatne szkoły nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa. Przewiduje się, że w ciągu roku lub dwóch roczna opłata za naukę w takich placówkach przekroczy 40 tysięcy dolarów. Kierownictwo szkół przekonuje, że czesne pokrywa tylko 80 procent kosztów edukacji. Pozostałe fundusze pochodzą ze zbiórek. Poza tym - jak tłumaczą zarządy niektórych szkół - ciągły wzrost kosztów wynika z podnoszenia honorariów i świadczeń - w tym medycznych - dla nauczycieli, rozszerzania programów oraz budowy i renowacji obiektów.
Z kolei zdaniem obserwatorów, koszty rosną przede wszystkim dlatego, że sporo ludzi gotowych jest zapłacić za edukację swoich dzieci każdą cenę.