Młodzi organizatorzy rozreklamowanej na Facebooku "urodzinowej imprezy stulecia" na Francuskiej Riwierze zostali skazani na rok więzienia. Mają też zapłacić pół miliona euro odszkodowania.
Dwóch 20-latków postanowiło zorganizować gigantyczną imprezę urodzinową, zainspirowaną amerykańskim filmem "Projekt X". Przedsięwzięcie skończyło się jednak jeszcze gorzej niż na ekranie.
Wynajęta przez nich na jeden dzień luksusowa willa w znanym kurorcie Roquebrune-sur-Argens została całkowicie zdemolowana przez półtora tysiąca gości, którzy dowiedzieli się o imprezie na Facebooku. Uczestnicy, którzy byli pod wpływem alkoholu i narkotyków dostarczonych przez samych organizatorów, porąbali eleganckie meble i rozpalili wewnątrz willi ognisko, cześć zniszczonego wyposażenia domu - z powyrywanymi w łazienkach zlewami i muszlami klozetowymi łącznie - wylądowała w basenie, ściany i posadzka zaatakowane zostały kilofami. Później "rozbawiony" tłum niszczył wszystko, co znalazło się na jego drodze w całej okolicy. Jeden z sąsiadów użył wręcz strzelby myśliwskiej w obronie swojej posiadłości. Interweniowały nadzwyczajne siły żandarmerii - organizatorzy "imprezy stulecia" stanęli przed sądem w trybie natychmiastowym.
Już dwa miesiące temu urodziny francuskiego 14-latka przerodziły się w koszmar z powodu nieostrożności na Facebooku. Przybycie na imprezę przewidzianą dla 15 kolegów i koleżanek zapowiedziało wtedy… 48 tysięcy osób. Niektórzy nieproszeni goście zagrozili zdemolowaniem domu, który musiały chronić szturmowe jednostki policji. Koleżanki 14-latka podały w sieci jego adres i numer telefonu. Telefon dzwoni co 15 sekund. Dzwonią nieznani ludzie, mówią np.: przyjdziemy do ciebie, żeby dla zabawy zdemolować i spalić twój dom - alarmował przerażony ojciec chłopca. Inni dzwonili i mówili np., że zorganizują orgię i będą kręcić film pornograficzny.
Ojciec zamknął konto syna na Facebooku, zgłosił pół tysiąca wpisów niezgodnych z prawem, złożył też doniesienie o groźbach w prokuraturze. Wszystko na nic. Liczba potencjalnych nieproszonych gości ciągle rosła, bo informacja była powielana w sieci pod hasłem: "Każdy może zaprosić na tę imprezę 100 dodatkowych osób". Ojciec nastolatka twierdził, że w sieci krążyły też zdjęcia jego domu koło Clermont-Ferrand w środkowej Francji. Dzięki policyjnej ochronie nie doszło jednak do katastrofy.
Specjaliści ostrzegają, że umieszczanie na portalach społecznościach prywatnych informacji z adresem i numerem telefonu jest niewskazane. Zanim cokolwiek umieścimy w sieci, musimy się zastanowić, czy później nie będziemy tego żałować - podkreśla dziennik "Liberation". Adres i numer telefonu 14-latka - umieszczony na Facebooku przez jego koleżanki - miał być teoretycznie dostępny tylko dla wąskiego grona przyjaciół. Nastolatki zapomniały jednak odpowiednio skonfigurować opcje Facebooka - stąd cała afera.
Komentatorzy podkreślają, że w tym przypadku portal nie ponosi winy. Zaznaczają jednak, że dla wielu użytkowników korzystanie z odpowiednich opcji Facebooka nie jest oczywiste i łatwe. Czasami wystarczy chwila roztargnienia...