Na dnie Bałtyku u wybrzeży Sztokholmu odkryto wrak statku z XVII wieku. Szwedzcy naukowcy przypuszczają, że może ukrywać legendarny skarb polskiego króla Jana Kazimierza. Statek "Resande man", czyli "Podróżujący człowiek" był w drodze do Polski z darami dla polskiego króla. Zatonął podczas sztormu na morzu.
Znane są pisane źródła z XVII wieku, które mówią o stracie. Wrak pochodzi z tego samego okresu i jest opisywanej wielkości - wyjaśnia odkrywca Michael Agren. Naukowcy przypuszczają, że na pokładzie statku przewożone były kosztowności, złoto i królewskie insygnia.
Kroniki mówią, że statek wypłynął z portu w Dalaro 18 listopada 1660 roku z 60 marynarzami i pasażerami na pokładzie. Miał dopłynąć do Gdańska. Na pokładzie był między innymi hrabia Karl Kristopher von Schlippenbach. Jego zadaniem było przekonanie polskiego króla, by razem z królem Szwecji wystąpił przeciwko Rosji. Miał ze sobą drogocenne podarunki od szwedzkiego dworu królewskiego.
Statek napotkał na trudności już u wybrzeży Szwecji. Przy silnym wietrze i w ciemnościach podpłynął zbyt blisko skalistego wybrzeża, przechylił się i zatonął. Zginęło 38 osób, w tym emisariusz królewski.
Szwedzcy naukowcy zgłosili odkrycie wraku i teraz czekają na pomoc archeologów morskich. Prawo zabrania im samodzielnie penetrować wrak, albo z niego cokolwiek wydobywać.