W pół roku po śmierci Hugo Chaveza kult twórcy "wenezuelskiego socjalizmu XXI wieku" przybiera wśród jego zwolenników formę religijną. Chavez stał się jednym z bóstw typowego karaibskiego synkretyzmu, tj. syntezy katolicyzmu i wierzeń afrykańskiej religii joruba.
Odpowiadając na zapotrzebowanie licznej klienteli, w stolicy, Caracas, sklepy i kioski z dewocjonaliami oferują gipsowego Hugo Chaveza w cenie od 80 boliwarów (13 dolarów) za małą do 950 boliwarów (150 dolarów) za dużą, 120-centymetrową postać zmarłego przywódcy.
Zwyczajem wielu karaibskich chrześcijan, którzy łączą wiarę z praktykami religii joruba, którą przynieśli do Ameryki czarni niewolnicy z ludu Joruba z Nigerii i niektórych innych krajów Afryki, figurki Chaveza pojawiają coraz liczniej na domowych ołtarzykach, a niekiedy dyskretniej - pod obrusami, którymi bywają przykryte.
Postać Chaveza, na ogół w wojskowym mundurze komandosa, umieszczana jest często obok katolickich świętych oraz historycznego bohatera walk o niepodległość Ameryki Łacińskiej, Simona Bolivara, od którego zmarły prezydent Wenezueli określił swą rewolucję jako "boliwariańską".
Podczas publicznych modłów w dzielnicach biedoty w Caracas, można słyszeć coraz częściej inwokacje do zmarłego prezydenta w rodzaju: "Chavezie nasz, który wstąpiłeś do nieba".
Wenezuelskie Ministerstwo Kultury ogłosiło zaś konkurs na najlepszy poemat, pieśń lub mural poświęcone "najwyższemu i wiecznemu przywódcy".
(j.)