Czasem jedna literka zmienia wszystko. Tak jest z nazwiskiem norweskiego piłkarza Erlinga Haalanda i szwedzkim regionem Halland, położonym na zachodnim wybrzeżu. Jimmy Sandberg, szef agencji turystycznej Visit Halland napisał list otwarty do kibiców piłki nożnej, by bardziej uważali na to, co wpisują w wyszukiwarce Google lub w mediach społecznościowych. "Mam dość sukcesów Haalanda” – powiedział w rozmowie z dziennikarzami portalu Fotbollskanalen.
Erling Haaland odnosi światowe sukcesy w świecie piłki nożnej już od trzech lat. Obecnie Norweg gra w Manchesterze City. W swoim kraju Haaland jest absolutnym celebrytą, ale też międzynarodowe zainteresowanie norweskim napastnikiem wręcz eksplodowało.
Jest to utrapieniem dla organizacji turystycznej promującej region Halland w Szwecji.
W mediach społecznościowych fani Norwega, a często też komentatorzy sportowi, oznaczają #halland - zamiast poprawnego #haaland - dołączając zdjęcie piłkarza lub zachwycając się jego grą, zamiast na przykład plażami zachodniego wybrzeża Szwecji.
"Może to brzmi zabawnie, ale my "toniemy" w efektach jego sukcesów" - powiedział szef organizacji Visit Halland, Jimmy Sandberg, który na LinkedIn opublikował list otwarty do fanów piłki nożnej.
"Od dziesięcioleci informujemy świat o Halland, nieocenionej perle szwedzkiego wybrzeża zachodniego. Setki tysięcy turystów odwiedzają nas każdego roku, by cieszyć się piaszczystymi plażami, liściastymi lasami i przytulnymi miasteczkami. Ale ku naszemu rozczarowaniu widzimy, że nasze wysiłki idą na nic. Powodem jest pewien fantastyczny norweski piłkarz" - napisał.
"My to Halland. On to Haaland" - podkreślił, mając nadzieję, że fani przyłożą się do poprawnej pisowni nazwiska swojego idola.
"Najzabawniejsze byłoby, gdyby Haaland przyjechał do Halland" - zażartował Sandberg w rozmowie z Fotbollskanalen.
Jak mówi, wielu Norwegów odwiedza Halland, traktując ten region jako najbliższą riwierę. "Może, jak będzie kiedyś w domu w Norwegii, odwiedzi nas swoją teslą" - dodał.