W USA ruszył sezon na dynie. Amerykanie kochają farmy. W weekendy wsiadają do samochodów i całymi rodzinami odwiedzają amerykańską prowincję. W tygodniu również farmy cieszą się sporym zainteresowaniem – głównie wśród tych, którzy mają wolne lub są już na emeryturze.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Wybór jest spory. Jest, w czym wybierać. Za wstęp na niektóre farmy trzeba zapłacić. Na inne nie. Są atrakcje dla dzieci. Najważniejsze jest jednak to, że każdy może sam zerwać sobie owoce czy warzywa - bo oczywiście teraz najważniejsze są dynie, to można też zerwać choćby jabłka. Płaci się za nie więcej niż w sklepach, ale to też forma wspierania lokalnych producentów. Dla Amerykanów to bardzo ważne.
Czego się można spodziewać przyjeżdżając na taką farmę? Przede wszystkim dyń. Wielkich, średnich, małych, okrągłych, podłużnych, pomarańczowych, zielonych, białych - słowem czego tylko dusza zapragnie. Można spodziewać się też atrakcji dla dzieci. Miejsc, by zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. Przejażdżek na wozie sianem, występów lokalnych zespołów, możliwości spróbowania lokalnych potraw.
Jedne farmy bardziej stawiają na rozrywkę dziecięcą, inne mniej. Na jednych będą więc zjeżdżalnie, huśtawki, zagrody ze zwierzętami, a na innych tylko kopy siana do skakania i tarzania.
Każdy może przywieźć sobie coś do zjedzenia lub kupić na miejscu. Spotkać się ze znajomymi, spędzić miło czas.
Takie farmy w USA to potężny biznes.