Francuscy policjanci zatrzymali mężczyznę, który wszedł do konsulatu Iranu w Paryżu i groził, że wysadzi się w powietrze. O sprawie informowała agencja Reutera. Pierwsze doniesienia mówiły, że mężczyzna ma przy sobie materiały wybuchowe. Zatrzymany ma przeszłość kryminalną.

Do zdarzenia doszło w piątek ok. godz. 11. 61-letni mężczyzna irańskiego pochodzenia wszedł do konsulatu Iranu w Paryżu. Reuters podawał, że ma przy sobie granaty i kamizelkę z materiałami wybuchowymi. Budynek otoczyła policja. Po paru godzinach sprawca zamieszczania opuścił placówkę dyplomatyczną i został zatrzymany. Okazało się, że nie miał przy sobie ładunków, a granaty były w rzeczywistości atrapami.

Gazeta "Le Parisien" cytuje świadków, którzy mówią, że mężczyzna, będąc w budynku, ciągnął po ziemi flagi i powiedział, że chce pomścić śmierć swojego brata. Zdaniem telewizji BFM, która powołała się na śledczych, miał on "stracić poczytalność".

Kolejny atak tego samego człowieka

To już nie pierwsza sprawa z udziałem 61-latka. Mężczyzna jest obywatelem Francji urodzonym w Iranie. "We wrześniu 2023 r. został zatrzymany za próbę podpalenia irańskiego konsulatu. Po tym incydencie miał zakaz wchodzenia do 16. dzielnicy, gdzie znajduje się konsulat Iranu, i udziału w protestach. Po odwołaniu się od decyzji sądu jego sprawa miała być rozpatrzona w poniedziałek" - przekazała BFM.

Telewizja dodaje, że Francuz to z zawodu ortotyk, którego zmuszono do opuszczenia Iranu w 1979 r. po obaleniu szacha Mohammada Rezy Pahlawiego przez irańską rewolucję islamską. Po przyjeździe do Francji rozpoczął studia na jednym z paryskich uniwersytetów.