„Beata Szydło ma dużo gorzej, niż ja miałem. Bardzo duży atak na nią został przypuszczony przez zakon PC, to ci, którzy są z Jarosławem Kaczyńskim od wieków. Oni przyszli do prezesa i namawiali go, żeby został premierem. On jednak nie chce. Przynajmniej na razie” – mówi w Kontrwywiadzie RMF FM były premier Kazimierz Marcinkiewicz. „Myślę, że kariera premier Beaty Szydło potrwa do roku. Na wiele pytań kompletnie nie odpowiada i nie ma żadnego pomysłu, a premier musi się znać na wszystkim” – uważa były premier. Dodaje, że sytuacja Szydło od jego sytuacji różni się tym, że on miał dużo większy wpływ na to, kto znalazł się w rządzie. „Byłem zbyt niezależny i to mnie zjadło. Dziś bym już tak niezależny nie był. Beata Szydło musi być mniej niezależną, niż ja byłem. Dzwoniłem za rzadko do prezesa” – komentuje gość RMF FM. Dodaje, że wiceprezes „jest mocno podległa prezesowi”. Pytany o Jarosława Kaczyńskiego odpowiada, że „on nic nie osiągnął”. „Nigdy nie wygrał władzy do końca. Ma wszystko, ale nie wiadomo co z tego wyniknie” – komentuje gość Kontrwywiadu.
Konrad Piasecki: Były premier rządu PiS, Kazimierz Marcinkiewicz w Kontrwywiadzie RMF FM. Dzień dobry, witam.
Kazimierz Marcinkiewicz: Dzień dobry.
Widzi pan w Beacie Szydło siebie sprzed 10 lat?
No nie, to zupełnie nieporównywalne warunki. Jednak ja byłem skierowany do prac rządowych w kampanii prezydenckiej Lecha Kaczyńskiego. I po to byłem skierowany, żeby Lech Kaczyński mógł wygrać.
Ale pan był zaskoczeniem, bo wydawało się, że Jarosław Kaczyński obejmie władzę. Beata Szydło zaskoczeniem nie jest, bo o tym mówiono od pół roku. Porównuję Was w tym sensie, że pan nie będąc liderem został premierem, i Beata Szydło, nie będąc liderką, też zostaje premierem.
No tak, ona ma oczywiście dużo gorzej, dlatego że po pierwsze bardzo duży atak na nią został przypuszczony przez zakon PC, przez starych ludzi Jarosława Kaczyńskiego...
Ale pan to wie, że został przypuszczony? Bo na zewnątrz - jedna pięść.
Tak, tak, oni przyszli do Jarosława Kaczyńskiego ponad tydzień temu i powiedzieli, że Beata Szydło nie może być premierem i namawiali Jarosława Kaczyńskiego do tego, żeby on został.
On nie może, bo?
On jednak nie chce być na razie premierem, chce chyba spróbować zrobić silny rząd i w taki sposób zarządzać, dokonać tych zmian, które siedzą w jego głowie. A druga różnica też jest taka, że ja jednak miałem dużo większy wpływ na rząd, znaczy na to, kto w rządzie się znalazł, bo to byli dawni spikerzy PiS-u, więc wiadomo było, że Dorn będzie w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, a Ziobro albo Wassermann będzie ministrem sprawiedliwości. To były oczywiste rzeczy. Ale ja prawie połowę rządu wymyślałem zupełnie samodzielnie.
Być może Beata Szydło też wymyśli, dowiemy się w piątek o wielu zaskakujących nominacjach.
Powodzenia, powodzenia...
Nie za bardzo pan w to wierzy?
Nie no ja widzę, że pomysłem na ten rząd, zresztą dobrym z punktu widzenia PiS-u, jest rzeczywiście wziąć najsilniejszych polityków PiS-u do tego rządu, po to, by przeprowadzić te zmiany, które PiS chce przeprowadzić. I chodzi nie o zmiany socjalne, którymi PiS wygrał wybory, tylko chodzi o zmiany pozostałe, czyli zmiany w mediach, zmiany w państwie, to jest tworzenie innego państwa niż to, które dziś sami stworzyliśmy.
Jeszcze chcę zapytać o to, co pan powiedział przed chwilą - zakon PC przyszedł do Jarosław Kaczyńskiego i zażądał, żeby to nie Beata Szydło była premierem. Zakon, czyli kto?
Zakon, czyli ci starzy ludzie, którzy są z Jarosławem Kaczyńskim od wieków...
Ale nazwiska jakieś padną?
No nie, po co? Oni wiedzą (śmiech)
No to dlaczego Jarosław Kaczyński się nie zgodzi?
No wahał się. Proszę pamiętać, że ubiegły wtorek, to był wtorek rzeczywiście bardzo przełomowy, i kandydatura Beaty Szydło rzeczywiście wisiała na gałęzi, a Jarosław Kaczyński wymyślał kolejnego premiera technicznego itd. Więc to miało miejsce.
Pańska kariera premiera potrwała 9 miesięcy, Beaty Szydło potrwa cztery lata?
Też do roku, myślę. Też do roku.
Jakich błędów Kazimierza Marcinkiewicza powinna uniknąć, żeby to potrwało dłużej?
Ja na pewno byłem zbyt niezależny i to mnie niestety wtedy zjadło. Pewnie dziś bym już tak niezależny nie był, więcej rzeczy konsultowałbym z Jarosławem Kaczyńskim. Ale myślę, że to akurat nie grozi Beacie Szydło.
A może było tak, że pan błyszczał, a PiS musiał brać na siebie wszystkie grzechy i bolączki rządzenia?
Ale to miało też dobre strony. Dobry i zły policjant to jest zawsze bardzo dobra zagrywka...
Czyli pan chciał być w tej rozgrywce dobrym policjantem - może Beata Szydło też będzie dobrym policjantem.
...i ona przyniosła PiS-owi bardzo dobre wyniki. Gdybyśmy wtedy zrobili wcześniejsze wybory - a chcieliśmy - to przecież wygralibyśmy te wybory już wtedy i już wtedy mielibyśmy samodzielny rząd.
To na czym może się potknąć Beata Szydło?
Być może na sprawach zagranicznych, być może...
Proszę o taką garść rad.
Wydaje się, że może ona się rzeczywiście nauczy, ale dziś, jak jej słucham, to widzę, że ona na wiele pytań kompletnie nie odpowiada i nie ma żadnego pomysłu - a premier musi się znać naprawdę na wszystkim. Nie ma innego rozwiązania.
Może to świadoma taktyka nieodpowiadania na nagłe i zaskakujące pytania po to, żeby nie powiedzieć niczego, co byłoby słowem za dużo - tak, jak się to zdarzało panu.
Nie, ja nie wycofałbym się z żadnych słów, jakie powiedziałem.
Profesor Staniszkis przekonuje, że Beata Szydło wytrwa, bo zna swoje granice i nie będzie tak prezesowi działała na nerwy jak Kazimierz Marcinkiewicz.
Tak, absolutnie się z tym zgadzam. To prawda, że ja działałem - może nie bardzo prezesowi, tylko prezydentowi. Ale rzeczywiście Beata Szydło jest dlatego wciągnięta do ścisłych władz Prawa i Sprawiedliwości, bo właśnie jest mocno podległa Jarosławowi Kaczyńskiemu.
A co Beata Szydło musi robić takiego, żeby nie działać prezesowi na nerwy tak, jak działał pan?
Być mniej niezależną, niż ja byłem.
Czyli często dzwonić do prezesa.
Częściej niż ja.
Pan dzwonił za rzadko.
Ja dzwoniłem za rzadko i spotykaliśmy się też za rzadko, bo to nie było nawet co tydzień godziny, półtorej godziny rozmowy, czyli naprawdę tylko o najważniejszych sprawach. Ale premier, jeśli chce dobrze pracować, jeśli chce dobrze zarządzać całym rządem, to ma mało czasu, dlatego że ma codziennie naprawdę dziesiątki decyzji do podjęcia i do przygotowania, do wypracowania. Więc jeśli chce naprawdę sprawnie zarządzać i realizować program, to czasu na rozmowy i konsultacje tego rodzaju nie starcza.
Kiedy pan słyszy: Ziobro i Macierewicz do rządu - to pan drży czy myśli pan sobie: "Po co ich demonizować? Warto spróbować".
Demonizować bym nie chciał, natomiast Antoniego Macierewicza się boję, dlatego że on w swoim życiu...
Ale może boi się pan demona, golema wypreparowanego przez media?
Możliwe, ale w moim przekonaniu polityków trzeba oceniać po owocach. Nie nawet po tym, co mówią, jak wyglądają, tylko po tym, jakie mają owoce. Owoce Antoniego Macierewicza są tak naprawdę trzy. Pierwszy to jest likwidacja lustracji na początku lat 90., bo jego lustracja nie tylko, że skrzywdziła wiele osób, ale jednocześnie spowodowała, że o lustracji potem właściwie mowy nie było.
No nie, potem przeprowadzono lustracje, trochę później, jak się zmienił układ rządzący.
Ale dużo, dużo, dużo później. Drugi owoc to likwidacja WSI, przeprowadzona w sposób, no tak naprawdę, skandaliczny. To była nie tylko likwidacja WSI, ale to była także likwidacja naszych wojskowych służb w czasie, kiedy polskie wojska były za granicą. Naprawdę to narażało Polskę i zresztą naraziło pewnie niektóre osoby na duże, na bardzo duże problemy, co zresztą w sądzie oni wykazują. I trzeci element to jest Smoleńsk. On jest biskupem tej religii smoleńskiej i tych nieprawd, które...
Ale może w rządzie będzie zupełnie inną osobą. Może zrozumiał część swoich błędów.
OK, może trzeba powiedzieć właśnie inaczej, że to jest sprawa Jarosława Kaczyńskiego, a nie Antoniego Macierewicza. To Jarosław Kaczyński bierze odpowiedzialność za Antoniego Macierewicza, a Jarosław Kaczyński jest jednym z trzech najważniejszych polityków 25-lecia. Zawsze był liderem partii i to ważnej partii, ale nic nie osiągnął. To, że wygrał różne wybory... Ale nigdy nie wygrał władzy do końca. Nie można powiedzieć...
Właśnie teraz wygrał.
No tak, OK, OK...
Wygrał prezydenta, parlament. Ma wszystko.
Ma wszystko, ale nie wiadomo, co z tego wyniknie. I teraz albo on rzeczywiście zmieni Polskę i będziemy z tego zadowoleni albo będzie to rząd rewanżyzmu. Będzie się mścił na różnych ludziach, którzy mu podpadli.
W tym na Kazimierzu Marcinkiewiczu.
Ja? Dlaczego miałem podpaść? Ja tylko krytykuje. To są zwykłe słowa, cóż wielkiego, bez przesady. Myślę, że są tacy, którzy podpadli dużo, dużo bardziej. W każdym razie na tej liście na pewno nie jestem przodzie.
Rozumiem, że Zbigniewa Ziobry boi się pan mniej.
Nie no, to jest młody człowiek. Popełnił błędy, ale pewnie jest wyuczalny. W związku z tym myślę, że jeśli mamy zmienić wymiar sprawiedliwości - a wymiar sprawiedliwości w Polsce naprawdę jest do zmiany...
To Zbigniew Ziobro?
...to kto wie?
Kazimierz Marcinkiewicz. Dziękuję bardzo.
Zobacz, jak Kazimierz Marcinkiewicz odpowiadał na pytania słuchaczy RMF FM!