„Naszym celem nie jest odsunięcie PiS-u od władzy. Gdybyśmy próbowali ich odsuwać, to byłby brak szacunku dla wyborców. Popieramy wynik demokratycznych wyborów i bardzo prosimy wszystkich, żeby go uszanować. Naszym celem jest doprowadzenie do sytuacji, żeby było przestrzegane prawo, żeby osoby pełniące funkcje publiczne nie łamały konstytucji” – mówi w Kontrwywiadzie RMF FM lider KOD Mateusz Kijowski. Komitet Obrony Demokracji przystawką partii politycznej? „Mam kłopot z ustaleniem do kogo. Jesteśmy zarówno lewakami, przystawką do Nowoczesnej, pogrobowcami PO i psami łańcuchowymi PSL. Dopóki jesteśmy przystawkami do wszystkim partii, to ja z tym nie mam problemu” - mówi Kijowski. „Nie możemy eksploatować wyłącznie jednej grupy zawodowej. Politycy byli na pierwszej demonstracji, za drugim razem byli ludzie kultury, nauki” – dodaje. „Komitet Obrony Demokracji nie ma pokaźnych pieniędzy. Nie korzystamy ze wsparcia finansowego partii politycznych. Zrzutka.pl to jedyne miejsce, z którego się finansujemy. Zrzucają się sympatycy i członkowie” – mówi Kijowski.
Konrad Piasecki: I tak co sobota będziecie teraz demonstrować?
Mateusz Kijowski: Teraz chyba damy sobie trochę czasu na świętowanie.
Poczekacie do stycznia przynajmniej.
Poczekamy pewnie do stycznia, chociaż nasze manifestacje nie są planowane z góry, są odpowiedzią na to, co się dzieje.
Naprawdę i serio myśli pan o tym, że rządzący wystraszą się tych kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu tysięcy osób, które co sobota będą wychodzić na ulice?
Nie zajmujemy się straszeniem nikogo, pokazujemy, co jest dla nas ważne, na czym nam zależy, o co się staramy i bardzo będziemy się cieszyć, kiedy będą chcieli z nami o tym rozmawiać.
I zależy wam na tym, żeby PiS odszedł od władzy?
To nie jest naszym celem, PiS doszedł do władzy w wyniku demokratycznych wyborów i byłoby brakiem szacunku dla wyborców, gdybyśmy próbowali odsuwać ich od władzy innymi metodami.
Czyli nie jest tak, że celem maksimum KOD-u jest doprowadzenie do przedterminowych wyborów parlamentarnych?
Nie, to nie jest nasz cel. Naszym celem jest to, żeby było przestrzegane prawo, żeby osoby pełniące funkcje publiczne nie łamały konstytucji i zachowywały się zgodnie z tym, co jest przewidziane w ustawach.
A jeśli rządzący będą się wam przyglądać z takim wzruszeniem ramion i pobłażliwym uśmiechem - a tak się właściwie dzieje - to przyjdzie moment, że wam się znudzi?
Nie sądzę, żeby nam się mogło coś znudzić. Natomiast jeżeli politycy przyglądają się obywatelom ze wzruszeniem ramion, to pokazuje, że być może oderwali się trochę od bazy.
Ale widzi pan, że się mało wami przejmują. Mówią, że wyprowadzacie zmanipulowanych ludzi na ulice, że organizujecie marsze w obronie korupcji, że to obrona układu, komunizm, złodziejstwo.
Cóż, myślę, że z czasem zrozumieją, iż jest trochę inaczej. Zajmujemy się też tym, żeby pokazać o co nam chodzi, co jest dla nas ważne. Większość ludzi, którzy do nas przychodzą, nie chce z nimi walczyć.
A gdyby było tak, że dzisiaj zapanował by pokój, spokój, Treuga Dei wokół Trybunału Konstytucyjnego, to się rozwiążecie?
Myślę, że się nie rozwiążemy, bo zrozumieliśmy, że to, czego nam najbardziej brakuje, to jest społeczeństwo obywatelskie i debata wśród ludzi, zwykłych obywateli na temat tego co jest dla nas ważne, istotne, gdzie jest ten obszar wspólnych interesów, wspólnych ideałów.
A taki poziom debaty, w której organizuje pan manifestację, na których pojawia się np. dubeltówka, kaczka i hasło: "Zastrzelmy kaczora", to jest ten poziom debaty, który chce pan uruchamiać?
Nie, to nie jest ten poziom debaty, my staramy się unikać tego typu haseł, tego typu transparentów, tam gdzie widzimy, tam gdzie ja je widzę, to prosimy, żeby tego typu transparenty usunąć...
Rozumiem, że granice etyki i estetyki - również pańskiej - one przekraczają?
Zdecydowanie przekraczają, tak.
To kto je przynosi? Rozmawia pan z tymi, którzy przynoszą takie transparenty?
Oczywiście, że rozmawiam, staramy się koić, staramy się tłumaczyć, ale to pokazuje, że ten obszar edukacji i rozmowy, szukania wspólnoty i jakiegoś wspólnego przekazu jest bardzo ważny. Emocje bardzo często prowadzą do skrajnych wypowiedzi, zachowań. Musimy się nauczyć z tym sobie radzić.
Ale rozumiem, że czuje pan wstyd, kiedy widzi pan taki transparent na własnej manifestacji?
Wstyd to czułbym wtedy, gdybym sam coś takiego przyniósł. Gdybym sam tego typu retoryki używał. Ja oczywiście nie odpowiadam za to, co robią ludzie, którzy do nas przychodzą, nie mogę za wszystko odpowiadać, staramy się to tonować. Myślę, że wstyd powinni czuć przede wszystkim ci, którzy tego typu retorykę wywołują, również swoimi publicznymi wypowiedziami.
A ci, którzy ją stosują?
Ci, którzy ją stosują również... Nie, nie, oczywiście, to nie powinno się dziać w obszarze publicznym.
Skąd KOD ma tak pokaźne pieniądze na własną działalność?
Nie ma żadnych pokaźnych pieniędzy.
Wczoraj widziałem w internecie film: autokar podjechał, wysypywała się służba porządkowa, panowie wyciągali naręcza biało-czerwonych, świeżutkich flag. To wszystko kosztuje dziesiątki tysięcy złotych.
Nie sądzę, żeby dziesiątki tysięcy złotych. O ile mi wiadomo, przy okazji tej manifestacji łączne wydatki wynosiły około 8 tysięcy złotych.
Zapytam wprost: Korzystacie z jakiegoś wsparcia finansowego partii politycznych? Jakiegokolwiek innego, logistycznego wsparcia tychże partii?
Nie, jedyne wsparcie jakie mamy, to jest wsparcie od naszych sympatyków. Nasi obywatele, nasi członkowie zrzucają się na zrzutka.pl, i to jest jedyna metoda finansowania.
No to po co pan rozmawia z politykami? Bo widać pana czasami w Sejmie, zwłaszcza z Nowoczesną.
Nie, nie zwłaszcza. Również z Nowoczesną, ale rozmawiam ze wszystkimi...
Wtedy pana przyłapano jak pan rozmawiał z Nowoczesną, może stąd to podejrzenie, że Nowoczesna jest panu najbliższa.
Nie, rozmawiam z politykami, ponieważ to politycy decydują o tym, w jakim świecie żyjemy w dużej mierze. Oni są naszymi pracownikami. Obywatele zatrudniają polityków do tego, żeby stanowili prawo, żeby to prawo wykonywali i musimy im na bieżąco przekazywać nasze oczekiwania.
Tylko wiem pan, że spotykając się, rozmawiając i dopuszczając polityków do wystąpień na demonstracjach sprawia pan wrażenie człowieka, lub organizacji, która w gruncie rzeczy jest partyjną przystawką.
Tylko właśnie tu mam kłopot z ustaleniem, dla kogo jesteśmy tą przystawką, bo jesteśmy zarówno lewakami, jak i przystawką do Nowoczesnej, jesteśmy pogrobowcami Platformy Obywatelskiej i jeszcze oczywiście psami łańcuchowymi PSL-u. Dopóki jesteśmy przystawkami do wszystkich partii, to ja nie mam z tym problemu.
To jest tak, rozumiem, że póki idziecie wspólnym froncie od lewicy do liberałów i do takich partii centrum, to pan uważa, że jest okej.
Ja uważam, że jest okej wtedy, kiedy pokazujemy, że pod naszymi skrzydłami, czy też wokół nas mogą się zjednoczyć politycy różnych opcji, różnych programów politycznych, z różnych stron sceny, po to żeby pokazać, że jest coś, co ich łączy. Co nas wszystkich łączy. Że walczymy o wolność i o demokrację, i to jest dla wszystkich wspólne.
Obserwowałem manifestację przed tygodniem, sobotnią i tę z ostatniego weekendu. Wtedy występowali politycy, teraz politycy nie występowali. Czy nie jest tak, że uznał pan, że przegrzał koniunkturę z politykami na poprzednim marszu?
Nie, to było zupełnie inne wydarzenie. Na pierwszy właśnie chcieliśmy pokazać, że ludzie, którzy się kłócą ze sobą, mogą zjednoczyć się wokół jednego celu i tutaj politycy są najlepszym tego przykładem. Natomiast nie możemy eksploatować wyłącznie jednej grupy zawodowej. Politycy byli za pierwszym razem, za drugim razem byli ludzie kultury, ludzie nauki.
A jeszcze wracając do tego wątku finansowego. Mówi pan, że wsparcie finansowe partii nie. A jakakolwiek organizacja, bank, biznes, ktoś kogo by się dało wymienić z imienia i nazwiska albo nazwę organizacji?
Z imienia i nazwiska można wymienić wszystkich, którzy nam pomogli na zrzutka.pl, ale jest to jedyne miejsce, z którego się finansujemy w tej chwili. Kiedy będziemy mieli zarejestrowane stowarzyszenie, będziemy się finansować ze składek i być może darowizn.
Rozumiem, 150 milionów od Georga Sorosa jeszcze nie dostało na wasze konto?
No niestety, jeszcze nie dotarło. Trochę żałuję, skoro na manifestacji naszej ostatniej było 2 tysiące osób, to wychodzi po 75 tysięcy na głowę. To całkiem sympatyczne przed świętami, by się przydało.
A nie ma pan poczucia pewnej ironii losu, że oto Komitet Obrony Demokracji broni demokracji przed wyborami tejże demokracji?
My nie bronimy przed wyborami tej demokracji.
Demokracja wybrała Prawo i Sprawiedliwość i prezydenta Andrzeja Dudę. Oni chcą dzisiaj przeprowadzić własne reformy. Oto występuję Komitet Obrony Demokracji, który mówi: będziemy bronić demokracji przed wami, demokratycznie wybranymi?
Nie, nie przed wami demokratycznie wybranymi. My popieramy wynik demokratycznych wyborów i bardzo wszystkich prosimy, żeby ten wynik uszanować.
Tak popieracie, że wychodzicie na ulice przeciwko temu werdyktowi.
Nie przeciwko werdyktowi. Nie wychodzimy przeciwko werdyktowi. Wychodzimy przeciwko łamaniu prawa przez osoby, które sprawują urzędy.
To może się nazwijcie Komitet Obrony Prawa, a nie Komitet Obrony Demokracji.
Demokracja jest możliwa tylko wtedy, kiedy jest szanowane prawo.
A dzisiaj prawo jest - pańskim zdaniem - nieszanowane?
Na pewno w wielu punktach nie jest szanowane. Tam gdzie na przykład jest zapis ustawowy, że prezydent ma przyjąć ślubowanie od sędziego Trybunału Konstytucyjnego a prezydent tego nie robi, to jest łamane.
A ma pan dzisiaj przekonanie, że reprezentuje nastroje, opinie większości Polaków?
Przyznam się, że nie potrafię myśleć w tych kategoriach. Widzę, że jest wiele osób, które myślą podobnie jak ja. Staram się od nich zebrać to, co myślą i gdzieś przekazywać, ale czy większości czy mniejszości to trudno byłoby powiedzieć.
Tak Mateusz Kijowski odpowiadał na pytania słuchaczy RMF FM.