Nie macie dużo czasu na majówkowy wypad? Wystarczy jeden dzień. Nasz reporter Maciej Pałahicki proponuje spożytkować go przyjemnie i pożytecznie - poszukując skarbów. W Małopolsce nigdy ich nie brakowało, a większość z nich nadal spoczywa nieodkryta.
Skarby, jak wiadomo, ukryte są zazwyczaj pod ziemią. Najlepiej więc zacząć od kopalni soli w Wieliczce czy Bochni. Może uda się odnaleźć pierścień świętej Kingi? Tym bardziej, że udostępniono tam nowe, choć bardzo stare chodniki do zwiedzania.
Za Bochnią najlepiej skręcić w stronę Nowego Wiśnicza. Tamtędy biegł stary szlak węgierski, a za zamkiem opanowali go zbójnicy. Swoje łupy, dotąd nie odkryte, ukrywali w okolicznych wąwozach i jaskiniach. Lipnica Murowana, Czchów i Iwkowa to dobre kierunki poszukiwań. Stamtąd blisko do zamku Tropsztyn, malowniczo położonego nad jeziorem, a kiedyś nad brzegiem Dunajca. Jedna z wersji podaje, że właśnie tam ukryto część skarbu Inków, przywiezionego tu przez potomka Tupaka Amaru. Najpewniej jednak odnajdziecie go na zamku w Niedzicy. Po drodze nie zapomnijcie zatrzymać się w Starym Sączu i zaczerpnąć wody z cudownego źródełka św. Kingi - ponoć spełnia życzenia. Wtedy można już śmiało ruszyć do Niedzicy, gdzie pod progiem zamku odnaleziono pismo węzełkowe kipu. Odczytano z niego wskazówkę, że skarb Inków podzielono. Jedna część została zatopiona w jeziorze Vigo, druga w jeziorze Titicaca, a trzecia albo została zakopana nad brzegiem rzeki Dunajec albo trafiła do zamku w Niedzicy - zapewnia przewodnik po zamku, Irena Szydlak.
Jeśli nie macie jeszcze dość tajemnic ukrytych skarbów, proponuję wycieczkę zakończyć w Dolinie Kościeliskiej w Tatrach, gdzie na skale Pisanej pozostały stare znaki poszukiwaczy skarbów. Może komuś wreszcie uda się je odczytać? Przecież tu gdzieś ma pływać złota kaczka...