„To jest niemożliwe” – mówi gen. Mirosław Różański, były Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych, pytany w audycji 7 pytań o 7:07 w RMF24 o to, czy to Polacy będą obsługiwać wyrzutnie rakiet Patriot, które trafią od nas z Niemiec. O takim rozwiązaniu mówił minister obrony Mariusz Błaszczak. „Nie jesteśmy dzisiaj gotowi do tego, żeby te jednostki były w kompetencji polskich dowódców. Tutaj w dalszym ciągu jest cień narracji antyniemieckiej i pan Błaszczak w rządowej telewizji chce podkreślić, jaki będziemy mieć wpływ na zarządzanie jednostkami niemieckimi. Te baterie będą obsługiwane przez żołnierzy niemieckich. Oczywiście nasi dowódcy będą wpięci w ten system dowodzenia, to nie będzie poza nasza kontrolą” – przekonywał generał.
Kiedy jego zdaniem wyrzutnie mogłyby zacząć chronić niebo nad Polską? Jeśli rozmowy między stroną polską i niemiecką będą realizowane sprawnie, to jest kwestia kilkunastu dni, bo one są permanentnej w gotowości - przekonywał gen. Różański. Dodał też, że wyrzutnie będą Polsce użyczone, a nie przekazane na stałe: To są Patrioty niemieckie, które są częścią systemu NATO-wskiego i one wrócą z powrotem w rejon rozmieszczenia adekwatny do planów NATO-wskich. Natomiast my będziemy budowali własny system.
Wojskowy mówił też, które obszary powinny być objęte ochroną wyrzutni. Wskazałbym dwa kierunki po stronie ukraińskiej - poligon w Jaworowie czy kierunek Lwowa, bo tam najczęściej spadają rakiety rosyjskie wymierzone w społeczeństwo ukraińskie. I na tym kierunku rozmieściłbym elementy systemu Patriot, bo stamtąd należy się spodziewać możliwej rakiety, która omyłkowo mogłaby wlecieć na teren naszej przestrzeni - argumentował prezes fundacji Stratpoints.
Polski MON chciał, żeby Patrioty trafiły na Ukrainę, zamiast do naszego kraju. Na to rozwiązanie nie zgodzili się jednak Niemcy. Również Amerykanie, mimo dostarczania Ukraińcom broni różnego typu, nie zdecydowali się do tej pory rozstawić wyrzutni Patriot za naszą wschodnią granicą. Gen. Różański wyjaśniał, co stoi na przeszkodzie wyposażenia Ukraińców w ten typ broni. Stopień zaawansowania i know-how, które są częścią tego systemu. Kwestia przejęcia tego systemu przez Rosjan jest kluczowa. Po drugie kwestia przygotowania osób, które mogą dysponować takim narzędziem - mówił były Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych.
W programie padło też pytanie o zapowiedź planowanych przez polski MON szkoleń wojskowych. Powołanie na takie ćwiczenia ma, według zapowiedzi w 2023 r. dostać 200 tys. Polaków. Ćwiczenia są konieczne. Szkolenie rezerw powinno trwać. Trzeba przyznać, że przed rokiem 2015 były w tym zakresie duże zaniechania - chwalił tę decyzję Różański. Zaznaczył jednak, że jest przeciwnikiem ewentualnego powrotu do obowiązkowej służby wojskowej. Uważam, że to nie jest najlepszy kierunek. Jestem zwolennikiem armii zawodowej - nie 300, 400 czy 500 tys., jak to komunikował prezes Kaczyński, bo dzisiaj wojny się wygrywa nowymi technologiami i nowym sprzętem, obsługiwanym przez dobrze przygotowanych żołnierzy. Myślę że poziom 150 tys. żołnierzy byłby wystarczający, tylko należy ich wyposażyć w nowoczesne narzędzia walki - przekonywał wojskowy.