Leszek Miller jest takim starszym panem bez godności, którego filozofia sprowadza się do: "Po mnie choćby potop" - uważa publicysta Janusz Rolicki. To zawodnik, który myśli o swoim interesie, a partia jest mu w tej chwili obojętna - mówi gość Faktów RMF.
Konrad Piasecki: Czy pana zdaniem narodziny tego nowego, lewicowego tworu są już przesądzone?
Janusz Rolicki: Moim zdaniem tak. Z tym, że czeka nas jeszcze duże widowisko, dlatego że będzie to trwało z bólami. Leszek Miller jest trochę starszym panem bez godności, dlatego że w gruncie rzeczy jego filozofia się sprowadza do: "Po mnie choćby potop". W związku z tym on się trzyma gorączkowo tej posady i w gruncie rzeczy działa w tej chwili na rzecz opozycji.
Konrad Piasecki: Ale jeśli tak, to grupę rozłamową, grupę borówek powinien pchnąć do szybkich, radykalnych kroków, a tymczasem jak sam pan widzi i mówi ten poród jest bolesny, ten poród jest długi, właściwie nie wiadomo czym się zakończy.
Janusz Rolicki: W piątek mieli już ogłosić.
Konrad Piasecki: Ale nie ogłaszali.
Janusz Rolicki: Dlatego, że zawirowało w tej grupie. Pani Bańkowska i pan Kasprzyk się zawahali, do tego prezydent też ostrzegał z Zatoki Perskiej – bo cała inicjatywa jest niewątpliwie uzgodniona z prezydentem.
Konrad Piasecki: Uzgodniona czy prezydent jest jej spiritus movens?
Janusz Rolicki: Jest na pewno jednym i drugim, tzn. pod jednym względem jest spiritus movens, pod innym jest człowiekiem, który doradza. Poza tym wyszedł dodatkowy aspekt, tzn. Borowski w gruncie rzeczy nie chciał rozbijać partii. On liczył, że przejmie władzę nad tą partią. Tymczasem opór Millera to wszystko blokuje, bo Miller gra o swoje. Można powiedzieć, że to jest zawodnik, który myśli o swoim interesie, a partia jest mu w tej chwili obojętna.
Konrad Piasecki: Z drugiej strony cóż to dzisiaj za interes – parę miesięcy rządzenia. Nawet rok czy półtora. Dzisiaj Leszek Miller jeśli nie zrezygnuje, to wydaje się, że skazuje się na polityczny niebyt, dlatego, że dla partii będzie tym, który spowodował jej rozłam, dla ludzi pokroju Borowskiego czy Celińskiego jest dzisiaj jawnym wrogiem. Wobec czego w co on gra?
Janusz Rolicki: Każdy dzień władzy dla człowieka o takiej konstrukcji psychicznej jak Miller jest bezcenny. Jestem święcie przekonany, że gdyby pan był premierem – czego panu nie życzę – to nie miałby pan 8 ochroniarzy, nie chodziłby pan w takim tłumie ludzi.
Konrad Piasecki: Chce pan powiedzieć, że ta bizantyjska otoczka imponuje Leszkowi Millerowi?
Janusz Rolicki: Niewątpliwie. Jaki normalny człowiek jeździłby czterema samochodami?
Konrad Piasecki: Miller nie chce odejść. Pana zadaniem, gdyby odszedł, to by dzisiaj rozłamu nie było, to by wyciszyło nastroje?
Janusz Rolicki: Niewątpliwie by wyciszyło, dlatego że formacja SLD jest formacją, która ma po prostu świadomość, że siła w jedności. Tylko, że trwanie Millera powoduje, że to się zaczyna sypać, bo to nie tylko grupa Borowskiego, wszyscy mówią o Borowskim. W tej chwili mamy wydzielone wyraźnie trzy struktury. Pierwsza – Borowskiego, druga – posłów „jednorazowych”, tzn. tych, którzy są pierwszą kadencję, trzecia – to jest grupa Puszowej, +/- 30, i czwarta, która się wyłania, to jest grupa Millera, bo przecież Miller cały czas mówi, odejdę, ale najpierw mi przedstawcie 231 posłów, którzy zagłosują za wotum konstruktywnym nieufności. I tych 231 po prostu nie będzie, jeśli Miller weźmie tych 40. Bo trzeba jeszcze wziąć pod uwagę jedno, że marszałek Borowski, jako szef tej partii jest trochę człowiekiem trudnoakceptowalnym. On jest oschły, to jest człowiek trochę typu intelektualisty.
Konrad Piasecki: To nie jest człowiek, który porywa nie tylko masy, ale i nawet aparat.
Janusz Rolicki: To nie jest „brat-łata” i w związku z tym pomiędzy nim a szeregowymi członkami jest ogromny dystans. Poza tym jeszcze jedna rzecz jest tu fatalna – te wszystkie podziały, a w każdym bądź razie jeśli chodzi o Borowskiego, to nie widać żadnego programu. Niech pan zwróci uwagę - nie ma ani słowa o programie, jest tylko grupa. A co łączy panią Sierakowską z panem Borowskim, bądź panią Banachową z panem Kaczmarkiem? Nic nie łączy.
Konrad Piasecki: Sprzeciw wobec Leszka Millera.
Janusz Rolicki: I to jest jedyny klej.
Konrad Piasecki: Czyli jest chaos. Chaos był na początku, ale później coś z niego się musi wyłonić. Co się wyłoni z tego chaosu?
Janusz Rolicki: Z tego chaosu wyłoni się jakaś struktura lewicowa, która zdoła – moim zdaniem – utrzymać ok. połowę elektoratu dawnego SLD, czyli ok. 20 proc.
Konrad Piasecki: A kto będzie stał na jej czele? Marek Borowski, Krzysztof Janik?
Janusz Rolicki: Ja sądzę, że to będą grupki, które wzajemnie mogą ze sobą współpracować - 2-3 grupki. Janik zostanie na tej resztówce SLD.
Konrad Piasecki: Tworzyć nową partię, żeby ze starym SLD tworzyć koalicję rządzącą? Albo nie rządzącą?
Janusz Rolicki: W jakimś sensie, koalicje są robione na zasadzie pewnego programu. Jeśli coś te partie mają lewicowego, to w sposób naturalny współpracują ze sobą. Chociaż np. moim zdaniem ta grupa, o której mówiłem, pierwszokadencyjnych posłów, może pójść co Leppera.
Konrad Piasecki: A co się stanie z rządem? Utrzyma się przez najbliższych 18 miesięcy?
Janusz Rolicki: Jeśli dojdzie do podziałów, to w interesie tych resztówek po SLD będzie, żeby ten rząd dalej trwał. Poza tym w interesie tych "elektronów" poselskich jest też, żeby ten rząd trwał.
Konrad Piasecki: To nie będzie siły, która byłaby w stanie go obalić?
Janusz Rolicki: W sumie wszyscy posłowie chcą przez te 18 miesięcy brać jeszcze tą dolę poselską, która jest bardzo atrakcyjna.
Konrad Piasecki: Czyli jest tak, że o obaleniu Leszka Millera może dziś zdecydować chyba tylko Leszek Miller?
Janusz Rolicki: I może zdecydować zjednoczenie całego SLD...
Konrad Piasecki: Przeciwko Millerowi.
Janusz Rolicki: Przeciwko Millerowi, ale Miller – jako ten bez godności – zrobi wszystko, aby chociaż kilka szabel mieć przy sobie i żeby nie dopuścić do 231 głosów.
Konrad Piasecki: Dziękuję za rozmowę.