"Według dokumentów, które przebadaliśmy, wytworzonych w okresie, gdy rządziła koalicja PO-PSL, odbyło się ok. stu spotkań między SKW a FSB bez nawet ułomnego zezwolenia wymaganego prawem udzielonego przez premiera" - mówił w Porannej rozmowie w RMF FM Przemysław Żurawski vel Grajewski. Były członek komisji ds. badania wpływów rosyjskich ujawnił też, ile zarabiali członkowie komisji.
Jedną z pierwszych decyzji nowej sejmowej większości było odwołanie członków komisji mającej badać rosyjskie wpływy w Polsce. Na kilka godzin przed odwołaniem komisja zdążyła jednak ogłosić raport cząstkowy, a w nim zawarła rekomendacje, że Donald Tusk nie powinien zostać premierem, a Tomasz Siemoniak, czy Bartłomiej Sienkiewicz ministrami.
Żurawski vel Grajewski podkreślił, że komisja nie decyduje, czy Tusk może być premierem. Komisja nie ma takiej mocy, komisja wydaje rekomendacje co do tego, czy osobom, co do których istnieje poświadczenie w dokumentach, w tym przypadku ono istnieje, niedopełniania obowiązków, należy czy też nie powierzać odpowiedzialne funkcje państwowe. Tyle może komisja - mówił gość RMF FM.
Robert Mazurek pytał, czy nie jest to próba odwrócenia wyniku wyborów. Jest to wynik faktów, które miały miejsce. Komisja, mając świadomość, że czas, który ma mamy do dyspozycji, jest ograniczony, wybrała temat, co do którego wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie w ciągu tych kilku tygodni, które nam pozostały, zamknąć jego badanie - powiedział Żurawski vel Grajewski.
Jak mówił, "nie badaliśmy kwestii Tuska, czy kogokolwiek innego, tylko badaliśmy kontakty SKW (Służba Kontrwywiadu Wojskowego - red.) z FSB (Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej - red.). A co wyniknie z tych badań, to było wiadomo na końcu, a nie na początku".
Na jakiej podstawie komisja wysnuła tak poważne oskarżenia? Według dokumentów, które przebadaliśmy, wytworzonych w okresie, gdy rządziła koalicja PO-PSL, odbyło się ok. stu spotkań między SKW a FSB (2010-11). Te spotkania odbywały się bez nawet ułomnego zezwolenia wymaganego prawem udzielonego przez premiera. Po czym to zezwolenie zostało udzielone, między datami październik-grudzień 2011 roku w sposób wadliwy prawnie. Zwierzchnicy się tym nie interesowali przez półtora roku - stwierdził gość rozmowy.
Pytany, ile zarabiali członkowie komisji ds. badania rosyjskich wpływów, powiedział, że brutto 16 tysięcy zł, a na rękę ok. 11 tys.