W środę w Parlamencie Europejskiej odbędzie się debata o sytuacji kobiet w Polsce. „To kolejny krok do kompromitacji PE” – mówił w Porannej rozmowie w RMF FM minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski. Jego zdaniem, „nie ma takiego problemu, żeby prawa kobiet w Polsce były naruszane”. O poniedziałkowym „czarnym proteście” kobiet w sprawie zaostrzenia ustawy aborcyjnej powiedział: „Niech się bawią”. Szef polskiej dyplomacji nawiązał też do niskiej frekwencji w referendum na Węgrzech ws. uchodźców. „Taka jest natura demokracji” – skomentował węgierską frekwencję na poziomie 40 proc. Zaznaczył przy tym, że „gdyby referendum na Węgrzech odbyło się rok temu, do urn poszłoby więcej osób”.
Robert Mazurek: Pozostańmy trochę na Węgrzech. Sukces Orbana, klęska Orbana? Bo jednak referendum jest nieważne.
Witold Waszczykowski: Ale sygnał jest jednoznaczny. Olbrzymia część społeczeństwa węgierskiego poparła jego politykę, poparła jego stanowisko w kwestiach uchodźców i migrantów. O to chodziło. On dostał mandat, żeby tę politykę realizować w tej chwili.
Dostał mandat, ale dostał mandat tylko 40-paru procent.
Połowa społeczeństwa poszła, ci którzy chcieli. Taka jest natura demokracji. W mechanizmie decyzyjnym demokracji biorą udział ci, którzy chcą - reszta nie chciała. Kryzys na Węgrzech jest w tym roku oczywiście słabszy, mniejszy niż był rok temu. Oczywiście w tamtym roku, tamtym latem, kiedy te tysiące przechodziły przez Węgry. Gdyby wtedy było referendum to podejrzewam, że poszłoby kilkadziesiąt procent więcej. Dzisiaj nie jest to już...
Ale to znaczy, że fala uchodźców się kończy? Że już nie będzie tak, jak było?
Jest wstrzymana w tej chwili m.in. w wyniku porozumienia Unii Europejskiej z Turcją, pewnych procesów pokojowych, które też powoli zachodzą w Libii. Ale ona może w każdej chwili powrócić.
Co w takim razie z tymi uchodźcami, którzy są w Europie? Węgrzy mówią wyraźnie: nie chcemy ich.
No mówią więcej. Viktor Orban mówi, że trzeba ich odesłać i stworzyć np. obozy przejściowe gdzieś w Afryce.
A co powie Polska?
Polska mówi, iż też ich nie przyjmie, dlatego że oni nie chcą do Polski przyjechać, a my nie zgodzimy się na proces przymusowej relokacji uchodźców i emigrantów w Europie?
A chciałby ich pan odsyłać do Afryki jak Orban?
Chciałbym, żeby wrócili do miejsc, skąd wyjechali, aby te miejsca były bezpieczne, spokojne. W związku z tym nasza dyplomacja apeluje, jesteśmy gotowi się włączyć w procesy pokojowe. Trzeba doprowadzić do pokoju w Syrii. Trzeba doprowadzić do rozwiązania problemów libijskich i innych ognisk zapalnych, skąd oni wyjeżdżają.
Ale oni mają wracać dobrowolnie czy my ich do tego skłonimy albo wręcz zmusimy?
Niektórzy wrócą dobrowolnie. Niektórzy są przekonani, iż pozostawili znaczne majątki, które częściowo mogły ulec zniszczeniu, częściowo nie, np. ziemię, budynki. Na pewno chcieliby wrócić. Inni mają doświadczenie, są wykształceni, mają zawody, powinniśmy ich zachęcać, żeby wrócili do tych krajów, żeby je odbudowali. Jeśli większości tych ludzi zapewnimy pracę, i to dobrą przyzwoitą pracę w Europie Zachodniej, oni po latach nie wrócą do Syrii.
Panie ministrze, w środę rozpoczyna się kolejna debata w Paramencie Europejskim na temat Polski, tym razem na temat sytuacji kobiet.
A coś się dzieje z kobietami polskimi w Polsce, że trzeba dyskutować w Europie aż o tym?
No, Parlament Europejski, a przynajmniej szefowie frakcji uznają, że prawa kobiet w Polsce są zagrożone.
No mają prawo dyskutować, oczywiście żyjemy w wolnym kraju i Europa również jest wolna, więc jeśli ktoś chce dyskutować to ma prawo. Boję się, że jest to kolejny krok na drodze do kompromitacji Parlamentu Europejskiego, dlatego że jest... No przed chwilą rozmawialiśmy o kryzysie uchodźców, kryzysie migracyjnym, który wymaga poważnego zastanowienia się i decyzji Europy. Kiedy była dyskusja na ten temat w Parlamencie Europejskim?
A prawa kobiet w Polsce są zagrożone?
Chyba tylko w "Gazecie Wyborczej".
A czarny protest dzisiaj obejmie nie tylko redakcję "Gazety".
No niech się bawią. Jeśli ktoś uważa, że nie ma większych zmartwień w Polsce w tej chwili, to proszę bardzo.
Pana zdaniem to zabawa?
To jest poważny problem. Prawo do życia - czy jak niektórzy twierdzą - prawo do aborcji, to jest poważne wyzwanie moralne dla naszej cywilizacji, naszej cywilizacji zachodniej, nie chce mówić o innych cywilizacjach.
I pan jest zdecydowanym przeciwnikiem aborcji - to wiemy.
Tak, natomiast...wiem że...
Panie ministrze, pytanie jest nie tylko do pana, do całego PiS-u.
Nie, to jest pytanie do całej cywilizacji naszej zachodniej, która sobie nie poradziła z tymi dylematami. Chcemy, by było przestrzegane prawo do życia.
Ale...
Taki dylemat. Często ci zwolennicy aborcji mówią: 'trzeba chronić prawa kobiet'. A czy ta kobieta, która jest w brzuchu kobiety, też jest chroniona?
Ten dylemat jest i to nie unieważniając tej dyskusji. Ja pana spytałem o odbiór międzynarodowy. Europa mówi: Prawa kobiet w Polsce są zagrożone, Polki nie mają prawa do aborcji i mało tego, chce im się to zaostrzyć. I co odpowie minister spraw zagranicznych?
Że to jest nieprawda. Odpowiadam już wczoraj i dzisiaj. Przyjmuję w Polsce ministra spraw zagranicznych Holandii, z którym od wczoraj rozmawiamy. On też o tym słyszał i uważa, że jest to jakiś wybryk w tej chwili, ta dyskusja w Parlamencie Europejskim.
Pan się wybiera do Brukseli?
Ale nie na tę dyskusję.
A ktoś z rządu będzie?
Nie sądzę.
Czyli zasadniczo uważacie, że niech sobie podyskutują, ale wy się tym nie zajmujecie?
Nie ma takiego problemu, aby prawa kobiet w Polsce były naruszane.
Kontaktuje się pan czasami z Grzegorzem Schetyną. To w końcu były minister, szef komisji?
Czasami tak, czasami wpadam na Komisję Spraw Zagranicznych. Kilka razy przedstawiałem kandydatów na ambasadorów. Czasami wymienimy się SMS-em w jakiejś sprawie.
Jakie macie relacje panowie?
Myślę, że poprawne, koleżeńskie.
Jak wczoraj słuchał pan pomysłu Grzegorza Schetyny, żeby zlikwidować CBA albo zlikwidować IPN, to co pan myślał?
Że są nietrafione pomysły, dlatego że Polacy dzisiaj oczekują zupełnie czegoś innego, oczekują przyspieszenia, rozwoju gospodarczego, podniesienia znacząco swojej stopy życiowej, zabezpieczeń medycznych. Natomiast rozwiązanie CBA czy IPN-u, no to jest droga, która nie przyczyni się do podniesienia stopy życiowej Polaków.
Wczoraj została wręczona nagroda Nike, nagroda literacka. Abstrahując od tej nagrody, co czyta minister spraw zagranicznych?
Głównie materiały służbowe, tajne i poufne...
I nie chce się podzielić, rozumiem.
Dzielę się ze swoimi pracownikami, ale ja muszę codziennie przejrzeć prawie do kilkuset stron różnego rodzaju materiałów, notatek, depesz.
I nie ma pan czasu na książki?
Mam czas na książki, gdy wyjeżdżam za granicę. Czasem biorę jakąś książkę. Teraz czytam takie wspomnienie irańskiego dysydenta.
No tak, pan był ambasadorem w Teheranie.
Ciągle mnie kręci tamten region, ciągle mnie kręci Iran, to bardzo ciekawy kraj. Jeśli wpada mi w ręce książka...
Jeśli pisowskiego polityka kręci Iran to wie pan, jakie będą memy.
To jest historia raczej, polityka tego kraju, która jest bardzo ciekawa.
A wybiera się pan na "Wołyń"? Bo wiem, że pan jeszcze nie był.
Nie byłem i chciałbym to zobaczyć, natomiast wiem, że film ma dobre recenzje, że jest pod względem artystycznym bardzo dobrze wykonany. Natomiast no piszą, że jest bardzo okrutny. Tak jak okrutna była zbrodnia wołyńska.
Nie boi się pan, że to wpłynie niekorzystnie na relacje polsko-ukraińskie?
Nie, raczej uważam, że powinno to wyjaśnić relacje polsko-ukraińskie. Byłem kilka tygodni temu w Kijowie zaraz po tym, gdy polski Sejm przyjął uchwałę w sprawie Wołynia, gdzie nazwaliśmy to przecież ludobójstwem, odciął się od tego parlament ukraiński. Jednoznacznie mówiłem, że tylko prawda, dokładne przekazanie całej prawdy na temat tych wydarzeń przyczyni się do pojednania polsko-ukraińskiego.