Oto kolejny dowód na to, że Chiny coraz mniej obawiają się Stanów Zjednoczonych. Zaczynają rozpychać się w obszarze dotychczasowej dominacji USA, czyli w Zachodniej Azji. Chińczycy właśnie podpisali wieloletnią, strategiczną umowę z Iranem, która wiąże oba kraje sojuszem gospodarczym i wojskowym. Według "New York Timesa", który powołuje się na uzyskane dokumenty w sprawie umowy, Chiny obiecują Iranowi 400 mld dolarów inwestycji w 25 lat, w zamian za zapewnienie preferencyjnych dostaw ropy. Oba kraje planują też współpracę wojskową.
Niedawno chińska prasa z dumą informowała o ostrych słowach, wypowiadanych przez najważniejszego chińskiego dyplomatę pod adresem amerykańskiego sekretarza stanu Antony'ego Blinkena, podczas ich spotkania na szczycie na Alasce. Stojący wyżej w hierarchii od ministra spraw zagranicznych Chin, bo odpowiedzialny za politykę zagraniczną w Biurze Politycznym Chińskiej Partii Komunistycznej Yang Jiechi, mówił między innymi, że Stany Zjednoczone nie mają już prawa przemawiać w jego obecności z pozycji siły. Strona amerykańska nie była też uprawniona, by tak przemawiać nawet 20 czy 30 lat temu, bo narodu chińskiego tak nie wolno traktować - grzmiał Yang Jiechi.
Spotkanie na Alasce nie przyniosło odprężenia we wzajemnych stosunkach, bo nie mogło. Po nim nastąpiły skoordynowane sankcje Zachodu przeciwko Chinom w sprawie łamania praw Ujgurów oraz wstrzymanie ratyfikacji przez europarlament umowy UE-Chiny o otwarciu na inwestycje. Teraz Chiny pokazują, że są gotowe stać się strategicznym sojusznikiem Iranu, który od lat stawia opór amerykańskim naciskom w sprawie jego programu nuklearnego.
Uroczystość podpisania paktu transmitowała irańska telewizja. Chiński minister spraw zagranicznych Wang Yi i szef irańskiej dyplomacji Wang Yi stuknęli się łokciami. Przed transmisją ten pierwszy zapewnił, że relacje z Iranem nie będą zależne od bieżącej sytuacji, ale "stałe i strategiczne". Drugi również, podkreślił, że jego kraj podejmuje suwerenne decyzje, a nie zmienia zdanie po jednym telefonie.
Dla Chin antyamerykański Iran jest naturalnym sojusznikiem, ale rosnącej wciąż szybko chińskiej gospodarce potrzebny jest przede wszystkim, aby zaspokoić jej apetyt na ropę. Już teraz to Chińczycy są największym odbiorcą ropy z rywalizującej w regionie z Iranem Arabii Saudyjskiej, a Saudyjczycy wprowadzili szeroko język chiński do programów nauczania w szkołach i na uczelniach.
W ostatnich latach Chińczycy sukcesywnie budują pozycję w całym regionie. Coraz bliżej współpracują ze skręcającym w stronę autorytaryzmu tureckim prezydentem Recepem Erdoganem, udzielając Turcji pomocy finansowej, ratując nietrafione inwestycje i kupując udziały w infrastrukturze transportowej. Nawet izraelskie władze podejmują współpracę z Chińczykami w transporcie i rozwoju nowoczesnych technologii. W ostatnim czasie Zjednoczone Emiraty Arabskie kupują chińskie szczepionki, dzięki czemu ich program szczepień jest najbardziej zaawansowany na świecie, nie licząc izraelskiego.
Chinom zależy na spokoju w kluczowym dla nich regionie. Stąd podpisanie umowy z Irańczykami, poprzedziły rozmowy szefa chińskiej dyplomacji w Rijadzie i Ankarze i sugestie, że to Pekin, a nie Waszyngton mógłby nareszcie doprowadzić do pokoju między Izraelem i Palestyńczykami.
Były irański prezydent Mahmud Ahmadineżad zarzuca obecnym władzom, że zawierają pakt z Chińczykami "za plecami narodu". Rzeczywiście o umowie oficjalnie niewiele wiadomo, poza tym, że Chiny zapewniają sobie dostęp do ropy i że zapewne uzyskują też gwarancje dotyczące budowy dróg, linii kolejowych i portów w ramach południowej gałęzi Nowego Jedwabnego Szlaku. Natomiast według zarysu porozumienia, uzyskanego w zeszłym roku przez New York Timesa, Chiny mają zainwestować w Iranie przez 25 lat 400 mld dolarów, nie tylko w infrastrukturę transportową, ale też w sektorze komunikacyjnym, bankowym czy ochrony zdrowia.
Zarys przewidywał też zacieśnienie sojuszu wojskowego, włącznie ze współpracą w rozwoju broni i wymianą danych wywiadowczych. Planowane są też szerzej zakrojone wspólne ćwiczenia. Na razie ograniczały się do manewrów morskich w 2017 i 2019 roku.
Times of Israel, komentując zawarcie paktu, podkreśla, że niedawno skończyła się obowiązująca przez 20 lat umowa o współpracy Iranu z Rosją. Teraz Teheran zawiera porozumienie z Pekinem, zaproponowane pięć lat temu podczas wizyty w Teheranie przez przywódcę Chin Xi Jinpinga.
Sojusz Chin i Iranu zmienia rozkład sił w Zachodniej Azji, utrudnia próby powstrzymania irańskiego programu nuklearnego, realizuje plany ekspansji handlowej i inwestycyjnej Chin w tej części świata, ale przede wszystkim demonstruje śmiałość chińskich ambicji w regionie, który od wielu dziesięcioleci stanowił przedmiot żywotnego zainteresowania Stanów Zjednoczonych.
Ameryka już może żyć bez bliskowschodniej ropy, ale próbując zachować pozycję jedynego supermocarstwa zapewne nie pozwoli sobie na stopniową utratę wpływów w kolejnej części świata.