Francuska minister sportu Amelie Oudea-Castera powiedziała, że to próbujący się dostać na stadion bez ważnych biletów kibice Liverpoolu byli odpowiedzialni za zamieszanie przed sobotnim finałem piłkarskiej Ligi Mistrzów w podparyskim Saint-Denis.
Mecz pomiędzy Realem Madryt i Liverpoolem (1:0) został z tego powodu opóźniony o 35 minut. Aby opanować sytuację, policja użyła gazu łzawiącego. Do aresztu trafiło 39 osób.
Niektórzy prawicowi politycy, w tym szef startującej w nadchodzących wyborach parlamentarnych partii Rekonkwista Eric Zemmour, o spowodowanie zamieszek oskarżyli miejscową młodzież z przedmieścia stolicy Saint-Denis, która także próbowała się wedrzeć na stadion.
To, o czym naprawdę musimy pamiętać, to fakt, że zamieszanie wywołała grupa brytyjskich kibiców klubu z Liverpoolu, którzy mieli fałszywe bilety lub nie mieli ich w ogóle. Kiedy przy wejściu na stadion było tak wiele osób, znaleźli się też młodzi ludzie z okolicy, którzy próbowali dostać się do środka mieszając się z tłumem - powiedziała Oudea-Castera francuskiemu radiu RTL.
Chaotyczne sceny przed reprezentacyjnym stadionem zostały w mediach nazwane narodowym wstydem, ponieważ Francja ma być gospodarzem Pucharu Świata w rugby w 2023 roku i igrzysk olimpijskich w 2024 roku.
Dyrektor Liverpoolu Billy Hogan powiedział, że traktowanie kibiców Liverpoolu jest "nie do zaakceptowania" i klub będzie się domagał od UEFA dochodzenia w tej sprawie. Podobną opinie wyraziła pochodząca z Liverpoolu minister zajmująca się sportem w Wielkiej Brytanii Nadine Dorries.
Z kolei minister Oudea-Castera podkreśliła, że podczas sobotniego meczu nie było problemów z kibicami Realu Madryt, a hiszpańskiemu klubowi lepiej udało się kontrolować przyjazdy swoich sympatyków do Paryża.