Stołeczny ratusz chce 60 tysięcy złotych odszkodowania od Polskiego Związku Piłki Nożnej - nieoficjalnie dowiedział się reporter RMF FM Piotr Glinkowski. Ma to związek z odwołaniem w ostatni wtorek meczu Polska - Anglia. Spotkanie ostatecznie rozegrano w środę - zakończyło się remisem 1:1.
Władze Warszawy chcą pieniędzy za zmiany w organizacji ruchu i kursowaniu komunikacji miejskiej. Miasto dwukrotnie zapłaciło bowiem między innymi za podstawienie dodatkowych autobusów i tramwajów, przyklejenie żółtych linii na jezdni w okolicach Stadionu Narodowego oraz ustawienie znaków. To dwa razy po 60 tysięcy złotych.
Środowy koszt, zgodnie z wolą władz miasta, ma pokryć organizator meczu, czyli PZPN. Bartosz Milczarczyk, rzecznik stołecznego Ratusza, potwierdził, że urzędnicy rozmawiają już na ten temat ze związkiem. Podliczyliśmy już koszty, jakie ponieśliśmy w związku z dwukrotnym zapewnieniem komunikacji miejskiej dla kibiców. Rozmawiamy już na ten temat z przedstawicielem PZPN. Chcemy, by pokryli te wydatki przynajmniej w części - powiedział naszemu reporterowi Milczarczyk.
Przypomnijmy, że o odszkodowanie walczy też sam PZPN. Za straty związane z przełożeniem spotkania Polska - Anglia związek chce od resortu sportu ponad miliona złotych. Na tę kwotę składają się: zwroty za bilety, konieczność ponownego wynajęcia stadionu ze wszystkimi dodatkami, zakwaterowanie i wyżywienie obydwu piłkarskich drużyn i zaproszonych gości. PZPN domaga się także odszkodowania za straty wizerunkowe.
Ministerstwo jest zdziwione tymi żądaniami. Jak podkreśliła rzeczniczka resortu, związek przed meczem zaakceptował murawę Stadionu Narodowego.