Bez większych trudności polscy himalaiści pokonali drogę do obozu drugiego pod Gasherbrumem I w Karakorum. Niestety po jego założeniu na wysokości 6450 m n.p.m., na przełęczy Gasherbrum La Polacy musieli zejść do bazy z powodu pogarszającej się pogody. Prognozy na najbliższe dni nie są zadowalające. Sztorm może potrwać jeszcze co najmniej 48 godzin.
Podczas podejścia na przełęcz Gasherbrum La polska wyprawa napotkała kilka emocjonujących szczelin i wymagających poręczowania lodowych ścianek. Trudności te nie okazały się jednak tak wyczerpujące jak pokonanie gęsto poprzecinanego szczelinami lodowca w drodze z bazy do obozu pierwszego.
Po rozbiciu obozu drugiego dwaj pakistańscy tragarze wysokościowi, którzy uczestniczą w wyprawie, wyszli na rekonesans w "kuluarze japońskim" w kierunku "trójki". Okazało się, ze stan starych lin poręczowych na tym odcinku jest zadowalający i będzie można z nich skorzystać. Poza tym na wysokości ponad 6700 m n.p.m. Ali i Shaheen zdeponowali 200 metrów lin, które będą potrzebne wyżej.
Szybkie postępy otworzyły szansę założenia obozu trzeciego i spędzenia w nim nocy aklimatyzacyjnej. Dlatego w ślad na Adamem Bieleckim, który dotarł do "dwójki" z tragarzami, z bazy wyruszyli Artur Hajzer i Janusz Gołąb. Plany te pokrzyżowało jednak załamanie pogody. Z powodu silnego wiatru i bardzo ograniczonej widoczności Polacy podjęli decyzję o zejściu do bazy. Według prognoz, sztorm może potrwać do wtorku.
Polska wyprawa w ramach programu Polski Himalaizm Zimowy chce dokonać pierwszego zimowego wejścia na Gasherbrum I - ośmiotysięcznik położony w Karakorum. W tym samym czasie, tyle że z innej strony, górę atakuje również wyprawa austriacka.