Trener piłkarzy Legii Warszawa Henning Berg wierzy w pozytywne rozpatrzenie odwołania od kary walkowera nałożonej na mistrza Polski w rewanżowym meczu z Celtikiem Glasgow w 3. rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów. "Oczekujemy sprawiedliwości" - powiedział Berg.

Zobacz również:

  • Legia Warszawa żegna się z Ligą Mistrzów. "Nie dla Nas LM w tym roku... Zawiodłem" - napisał na Twitterze prezes klubu Bogusław Leśnodorski. Walkowera - z powodu formalnego niedopatrzenia po stronie Legii - domagał się Celtic Glasgow, z którym stołeczny zespół rozprawił się w 3. rundzie kwalifikacji LM, wygrywając w dwumeczu 6:1. Dzisiaj UEFA podjęła decyzję - i potraktowała Legię bardzo surowo. Klub zapowiedział już odwołanie. więcej

Pierwsze spotkanie z mistrzem Szkocji stołeczny zespół wygrał 4:1. Na boisku w Edynburgu Legia zwyciężyła 2:0, ale okazało się, że w tym spotkaniu nie mógł wystąpić Bartosz Bereszyński. Walkower 3:0 dla Celtiku oznacza, że bilans bramkowy dwumeczu się wyrównał (4:4), ale Szkoci uzyskali awans dzięki golowi zdobytemu na wyjeździe.

To dla nas bardzo trudny moment. Ciężko określić słowami rozczarowanie, jakie czujemy. Zaplanowaliśmy absencję Bereszyńskiego w trzech pierwszych meczach tego sezonu w europejskich pucharach. Dlatego Bartek grał w meczu o Superpuchar i w spotkaniach ligowych, a na jego pozycji w kwalifikacjach do LM występował Łukasz Broź. Nastąpił mały błąd w administracji i w naszej ocenie kara w żaden sposób nie jest adekwatna do winy. To wbrew zasadom fair play, bo na boisku zdecydowanie pokonaliśmy Celtic, ale zostaliśmy surowo ukarani za błąd papierkowy. To sprzeczne z jakąkolwiek logiką - tłumaczył norweski szkoleniowiec na piątkowej konferencji prasowej.

Za co kara dla Legii?

UEFA wszczęła postępowanie wyjaśniające ze względu na grę Bereszyńskiego w Szkocji (wszedł na boisko w 87. minucie, zastępując Michała Żyrę), bowiem na obrońcy Legii ciążyło zawieszenie na trzy spotkania za czerwoną kartkę, którą zobaczył w zeszłej edycji Ligi Europejskiej przeciwko Apollonowi Limassol (2:0).

Bereszyński nie zagrał w pierwszym meczu z Celtikiem, nie było go na murawie też we wcześniejszej rundzie z irlandzkim St Patrick's Athletic, ale w ogóle do tego etapu nie został zgłoszony. Dlatego, według regulaminu UEFA, tych gier nie można zaliczyć mu na poczet odbytej kary. W miejsce Bereszyńskiego w 25-osobowej kadrze Legii do rywalizacji z irlandzkim zespołem został wpisany Adam Ryczkowski.

Wszyscy w klubie wiedzieli, że Bartek nie może zagrać i nie chcieliśmy blokować miejsca innym graczom. Graliśmy najlepiej jak potrafiliśmy i futbol powinien być rozstrzygany na boisku - podkreślił Berg.

Szkoleniowiec: Wierzymy, że jeszcze nie wszystko jest stracone

Szkoleniowiec głęboko wierzy w pomyślne dla Legii rozpatrzenie odwołania od piątkowej decyzji Komisji Kontroli, Etyki i Dyscypliny UEFA.

Perspektywy naszego odwołania są naprawdę pozytywne. Wierzę, że odpowiednie instytucje, które są niezależne, podejmą właściwą decyzję. Nie spodziewamy się, aby ktoś na kogoś wpływał. Po prostu oczekujemy sprawiedliwości. Wierzymy, że jeszcze nie wszystko jest stracone i będziemy walczyli o zmianę tej decyzji - przyznał Norweg.

Podobna sytuacja miała miejsce w 2010 roku w rywalizacji Litex Łowecz - VSC Debreczyn w ostatniej rundzie el. Ligi Europejskiej. Po zwycięstwie w pierwszym spotkaniu 2:0, w rewanżu Węgrzy triumfowali 2:1. Okazało się, że w doliczonym czasie gry drugiego meczu wszedł Peter Mate z VSC. UEFA nie zdecydowała się na wykluczenie drużyny z Debreczyna, nakładając jedynie karę finansową w wysokości 15 tysięcy euro za udział nieuprawnionego zawodnika.

W uzasadnieniu tego przypadku można przeczytać, że ten klub nie działał w złej wierze. W naszym przypadku jest podobnie. Również nie mieliśmy złych zamiarów, bo przecież Bereszyński nie grał w trzech meczach - uzasadniał szkoleniowiec mistrzów Polski.

Piłkarze Legii rozgoryczeni. "Kara za surowa"

Rozgoryczenia przebiegiem zdarzeń nie kryją piłkarze Legii. To zdecydowanie za surowa kara. Te cztery minuty, które zagrał Bartek, niczego nie zmieniły. Uważam, że bardziej adekwatna w tym wypadku byłaby kara finansowa. Sportowo przecież zmiażdżyliśmy Celtic. Regulamin jednak jest regulaminem i ta sytuacja pokazuje, że trzeba go uważnie czytać i pilnować takich spraw - powiedział PAP piłkarz Legii Marek Saganowski.

Po decyzji UEFA o ukaraniu walkowerem Legia straciła szansę nie tylko na sportowy sukces, ale także duży zastrzyk finansowy. Sam udział w fazie grupowej LM gwarantuje 8,6 mln euro premii.

Za każde zwycięstwo w grupie można zarobić 1 mln euro, a za remis na tym etapie rywalizacji - 0,5 mln euro.

Obwiniają Ostrowską. "Wszyscy popełniamy błędy"

W mediach za winną całej sytuacji przedstawia się Martę Ostrowską, która w Legii pełni funkcję kierownika drużyny.

Nie można obwinić jednej osoby, a potem mieć czyste sumienie. Teraz nie ma sensu szukać winnego, bo wszyscy popełniamy błędy. Za tą sytuację odpowiedzialnych jest wiele osób. Z doświadczenia wiem, że w innych klubach również dochodzi do podobnych pomyłek. Nie chcemy się tłumaczyć, ale należy zmienić system administracyjny, aby w przyszłości nie doszło do takiego błędu - ocenił szkoleniowiec.

W piątek Legia poznała rywala w 4. rundzie kwalifikacji Ligi Europejskiej. Jej rywalem będzie FK Aktobe z Kazachstanu. Natomiast w sobotę (godz. 20.30) w 4. kolejce ekstraklasy, mistrz Polski podejmie Górnika Łęczna.

Nie chcę jeszcze rozmawiać o Lidze Europejskiej. Teraz jest tydzień przerwy w europejskich pucharach i liczymy, że w tym czasie nasze odwołanie zostanie pozytywnie rozpatrzone. Nie wiem jak zespół zareaguje w sobotnim meczu ligowym po tych wydarzeniach. Musimy zadbać o psychikę piłkarzy, bo oni doskonale wypełnili swoje zadanie - zakończył Berg. 

(mal)