Holenderski kolarz Fabio Jakobsen, który uczestniczył w kraksie na finiszu pierwszego etapu Tour de Pologne w Katowicach, znajduje się w śpiączce farmakologicznej. Jego stan jest ciężki, ale - jak informują lekarze - stabilny. Trafił do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. św. Barbary w Sosnowcu. Do wypadku doszło tuż przed metą. Środowy etap prowadził ze Stadionu Śląskiego do Katowic. Trasa liczyła 198 kilometrów.
Pierwszy linię mety minął inny Holender Dylan Groenewegen (Jumbo-Visma). Chwilę wcześniej, zepchnął na barierki swojego rodaka Fabio Jakobsena. Zawodnik z impetem wpadł na płotki. Wyłamał je i uderzył w sędziego pomiaru czasu. Andrzejowi Lewandowskiemu nie zagraża niebezpieczeństwo - poinformowano.
Z informacji przekazanych przez policję wynika, że w kraksie rannych zostało sześć osób. Wszyscy - karetkami - zostali zabrani do szpitali. Na miejscu pracowała też ekipa Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Holender Fabio Jakobsen z ekipy Deceuninck-Quick Step ma ciężki uraz czaszkowo-mózgowy z uszkodzeniem podniebienia. Mieliśmy duże trudności z utrzymaniem drożności dróg oddechowych. Był intubowany. Doszło do olbrzymiego krwawienia - powiedziała RMF FM doktor Barbara Jerschina - lekarz wyścigu Tour de Pologne.
Pacjent jest wydolny krążeniowo i oddechowo - dodaje Tomasz Świerkot rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. św. Barbary w Sosnowcu. Najbliższe godziny będą decydujące.
Pozostali ranni to czterej kolarze z Francji, Holandii, Hiszpanii oraz polski sędzia.
Na mecie wszystko było przygotowane jak należy. Barierki są robione specjalnie. Są to wymogi Unii Kolarskiej, żeby wystające nogi były tylko i wyłącznie na zewnętrznej stronie.
Na asfalcie nic nie wystawało. Tylko i wyłącznie czynnik ludzki - podkreśla w rozmowie z nami Przemysław Niemiec dyrektor techniczny wyścigu.
Świadkowie mówią, że płotki i rowery wręcz fruwały w powietrzu. Za metą przewrócili się Dylan Groenewegen i kilku innych zawodników.