Cztery dni po porażce 1:3 z Ukrainą polscy piłkarze mają wielką szansę na poprawienie dorobku punktowego i bramkowego w eliminacjach MŚ 2014. A przy okazji - na zatarcie złego wrażenia po ostatnim słabym występie. Na warszawskim Stadionie Narodowym podejmą wieczorem San Marino.
Dzisiejszy rywal kadry Waldemara Fornalika zajmuje ostatnie miejsce w rankingu FIFA. W miniony piątek uległ u siebie Anglii 0:8, a cztery lata temu przegrał z Polską w Kielcach 0:10. Nie powinno to dziwić, jeśli wziąć pod uwagę, że w reprezentacji San Marino gra tylko dwóch profesjonalistów - pozostali łączą grę w piłkę z innymi zawodami. W składzie naszych dzisiejszych gości są m.in. studenci, księgowi i bankowcy.
Fornalik zapewnia jednak, że nie ma mowy o lekceważeniu rywali. Mobilizacja musi być w każdej sekundzie meczu. Nie można podchodzić do tego, że spotkanie jest już rozstrzygnięte - zastrzegał trener biało-czerwonych.
Zapowiedział, że w porównaniu z meczem z Ukrainą zamierza dokonać kilku zmian - nie tylko personalnych. Będą zmiany przynajmniej na 3-4 pozycjach. Biorę także pod uwagę inne ustawienie. Czy chodzi o grę dwójką napastników? Nad tym również myślę - wyjaśnił.
Wiemy, czego oczekują od nas kibice. Postaramy się zrobić wszystko, żeby ten mecz był dobry w naszym wykonaniu. Rozmawialiśmy o porażce z Ukrainą w gronie drużyny, to był taki szeroki panel dyskusyjny. Zrobiliśmy rachunek sumienia z tamtego meczu, zresetowaliśmy się. Patrzę z optymizmem w przyszłość. Wiem, że tę drużynę stać na więcej - podkreślał.
W czterech dotychczasowych meczach eliminacji mistrzostw świata 2014 biało-czerwoni zgromadzili pięć punktów. San Marino natomiast przegrało wszystkich pięć swoich spotkań, nie zdobywając bramki.
Zawsze staramy się grać tak, aby przegrać jak najmniejszą różnicą goli. Na koniec meczu je podliczymy i zobaczymy, jak wyszło. Najważniejsze, abyśmy mogli zejść z boiska z podniesionym czołem - przyznał trener San Marino Giampaolo Mazza.
Spotkanie na Stadionie Narodowym rozpocznie się o 20:45.
(edbie)